– My się w sumie przyzwyczailiśmy do tej propagandy, ale jeszcze nigdy nie dochodziło do przekraczania kolejnych granic i norm do takiego stopnia. Pamiętam, jak dziennikarze zastanawiali się, czy oni w TVP doszukają się jakichś faktów kompromitujących mnie. W ostatnich tygodniach dochodziło jednak do absurdów – mówi kandydat KO w wyborach prezydenckich.
Trzaskowski narzeka na fakt, że jego zdaniem nie było szansy na "neutralną debatę" z Andrzejem Dudą: – (...) Jest też kwestia tego, że ta kampania była bardzo krótka, trwała tylko dwa miesiące i nie mogliśmy wszędzie dotrzeć. A z takimi manipulacjami można walczyć poprzez bezpośrednią rozmowę. To też niestety przełożyło się na to, że nie można było możliwości odbycia neutralnej debaty, bo ta w TVP była farsą, a to, co szykowano w Końskich, to miałby być lincz z podstawionymi ludźmi.
Czy prezydent Warszawy żałuje, że nie pojechał do Końskich? – Nie, nie żałuję, bo każdy wie, co oni tam szykowali i jakby się to skończyło. Gdyby to była tylko debata między mną a prezydentem Dudą, nawet z najbardziej stronniczymi dziennikarzami, to bym sobie z tym poradził. Ale tam mieli być ustawieni ludzie, którzy krzyczeliby, że seksualizuję ich dzieci albo wylewam fekalia na ich pola. A z tym się nie da wygrać, bo jeżeli ma się 30 sekund czy minutę na reakcje podstawionych ludzi, tak, jak w "Studiu Polska", to jest to manipulacja, z której politykowi bardzo trudno jest wyjść obronną ręką. I niestety przez ten cynizm telewizji publicznej i otoczenia pana prezydenta nie udało się odbyć neutralnej debaty – mówi Onetowi.
Czytaj też:
Agresja, zamach na mienie. Policja pokazała szokujące materiały z protestu aktywistów LGBTCzytaj też:
"Wyroków nie ustala się poza naszymi granicami". Wiceminister mocno o stanowisku komisarz RE