Zdaniem eksperta obecna sytuacja epidemiczna w Polsce zdaje się stabilizować. Twierdzenia, że pandemia dobiega końca są przedwczesne i nieuzasadnione. – Jesteśmy cały czas na tym samym etapie epidemii. Mamy stałą dobowa liczbę zakażeń – powiedział profesor Tomasiewicz. Dodał także, że patrzy "z niepokojem na to, co się będzie działo w najbliższych miesiącach".
Zdaniem profesora obserwowany wzrost liczby zakażeń jest w prostej linii skutkiem nieprzestrzegania przez Polaków zaleceń odnośnie trzymania dystansu społecznego oraz noszenia maseczek. – Wzrost liczby zakażeń wziął się stąd, że ludzie przestali przestrzegać zaleceń. Każdy chce wymazać epidemię z pamięci – powiedział. Stwierdził także, że "należałoby egzekwować kary od osób, które celowo nie przestrzegają zaleceń epidemicznych".
Odnosząc się do spodziewanej drugiej fali pandemii, profesor Tomasiewicz wskazał, że wiele zależy od dwóch czynników: dostępności łóżek na ostrym dyżurze oraz skuteczności działania lekarzy rodzinnych.
– Na razie mamy wystarczającą liczbę miejsc. Ale jak zaczniemy przyjmować wszystkich pacjentów z objawami infekcji układu oddechowego, to możemy mieć problem – powiedział lekarz.
– Wiele zależy od lekarzy rodzinnych. W tej chwili praktycznie każdy pacjent z gorączką trafia do szpitala – dodał Tomasiewicz.
Profesor przestrzegał także przed uczestnictwem w licznym gronie w imprezach rodzinnych. Sam stwierdził, że "nie poszedłby na wesele" oraz, że "to nie jest czas na organizację wesel"
Czytaj też:
Co z rekonstrukcją rządu? Terlecki o resortach dla koalicjantówCzytaj też:
Saryusz-Wolski: Może dojść do prowokacji militarnej na granicy polsko-białoruskiej