Poinformował Pan, że jest finalizowany raport w sprawie reparacji od Niemiec za II wojnę światową. Na czym polega ta finalizacja?
Arkadiusz Mularczyk: Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Chodzi z jednej strony o podanie właśnie dokładnych – bardzo wielu – informacji na temat samych strat, kwestie merytoryczne. Z drugiej strony jest kwestia tłumaczenia tego dokumentu na język niemiecki i angielski. Sprawdzenia tego przez osoby będące native speakerami tak, by ta publikacja była czytelna dla użytkownika międzynarodowego. To jest niezwykle ważne. Odpowiedzialność za słowo, tak, by dokument ten był niezwykle precyzyjny. A i tak pewnie będzie obiektem ataków, szukania luk. Przecież tak wielkie dzieło jak oszacowanie strat i zniszczeń wojennych nigdy nie będzie kompletne – bo pewne straty, zniszczenia, w ogóle nie są możliwe do oszacowania. To, co się udało oszacować to to, co ma charakter wymierny. A co dalej to już kwestia decyzji politycznych.
Czy zmieniło się jakoś podejście do tematu reparacji w samych Niemczech?
Zdecydowanie tak. Praca naszego zespołu, ale też mediów przyniosła efekty. Rozpoczęła się debata nie tylko w Polsce. Powoli, bardzo powoli ale jednak, zmienia się też nastawienie w samych Niemczech.
To znaczy?
Powstały niemieckie publikację na ten temat, zarówno prasowe, jak i książkowe. Pracę na ten temat przygotował chociażby niemiecki historyk Karlheinz Roth. Widzimy też głosy polityków niemieckich. Kilka tygodni temu szef grupy polsko-niemieckiej w Bundestagu, Manuel Sarrazin powiedział, że faktycznie sprawa jest nieuregulowana i przedstawił katalog środków, które Niemcy powinny uregulować.
Jakie to środki?
Zaproponował, by natychmiast wypłacić odszkodowania dla wciąż żyjących osób – przypominam, że takich osób jest kilkadziesiąt tysięcy, zaproponował też stworzenie pewnych funduszy. A więc takie głosy wśród polityków niemieckich pojawiają się, i są efektem naszych działań, naszych inicjatyw. Ta tematyka w Niemczech jest bardzo niewygodna. Uwiera ich jako kamień w bucie. Niemcy bardzo chcą, być postrzegani jako lider, także w kwestii demokracji i praw człowieka. Więc temat zniszczeń i reparacji jest dla nich niewygodny. Ale nasza praca przynosi efekty.
Na jakich zasadach będą więc przyznane ewentualne odszkodowania, czy reparacje?
Trudno dziś mówić o dokładnych warunkach, zasadach. Ale jestem przekonany, że temat zostanie doprowadzony do końca. Bo twierdzenie przez państwo niemieckie, że zadośćuczynienie zostało dokonane nie znajduje potwierdzenia w faktach.
Czytaj też:
Niemieckie reparacje wojenne
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.