"Byliśmy zaskakiwani...". Gowin o przyczynach konfliktu w Zjednoczonej Prawicy

"Byliśmy zaskakiwani...". Gowin o przyczynach konfliktu w Zjednoczonej Prawicy

Dodano: 
Jarosław Gowin
Jarosław Gowin Źródło:PAP / Tomasz Gzell
Zarówno w sensie formalnym, jak i faktycznym umowa koalicyjna obowiązuje, a przedstawiciele Porozumienia i Solidarnej Polski zasiadają w rządzie. Uważam, że zachowanie koalicji to test na odpowiedzialność wszystkich partii tworzących Zjednoczoną Prawicę - stwierdził były wicepremier Jarosław Gowin.

W rozmowie z "Super Expressem" Jarosław Gowin odniósł się do kryzysu w koalicji rządzącej, który wybuchł po głosowaniu nad tzw. Piątką dla zwierząt. Na uwagę dziennikarza, że choć różnie bywało w Zjednoczonej Prawicy, to jednak nigdy nikt nie mówił, że koalicja przestała istnieć, lider Porozumienia odparł: "Nałożyły się na siebie dwa problemy. Jeden to dosyć duże rozbieżności między naszymi dwoma koalicjantami, czyli PiS i Solidarną Polską".

W ocenie byłego wicepremiera, w obecnej sytuacji rozpad koalicji i będące tego konsekwencją przedterminowe wybory byłyby całkowicie niezrozumiałe dla naszych wyborców i zakończyłyby się porażką każdej z tych partii i odsunięciem prawicy od władzy na wiele, wiele lat.

Czy rzeczywiście koalicji rządzącej grozi rozpad? – Takie ryzyko istnieje zawsze. Polityka jest domeną sporów i o wartości, i o interesy – przyznał Gowin. Jednocześnie wyraził pogląd, iż wciąż jest szansa na najlepszy dla Polski scenariusz, czyli utrzymanie rządów Zjednoczonej Prawicy. – Mam nadzieję, że weekend posłużył nam wszystkim, by nabrać dystansu – dodał.

Jarosław Gowin przyznał jednak, że dymisja któregokolwiek z ministrów Solidarnej Polski, zwłaszcza jej lidera, zapewne doprowadziłaby do opuszczenia koalicji przez to ugrupowanie. – A zatem nadałaby naszemu rządowi charakter mniejszościowy – wskazał. Jak podkreślił, dziś nie da się utrzymać większości w Sejmie w oparciu o dwa ugrupowani Zjednoczonej Prawicy, "dlatego obowiązkiem każdego z liderów jest utrzymanie koalicji". – To wymaga od każdego z nas zrobienia kroku wstecz – podkreślił.

W rozmowie z "SE" polityk odniósł się również do głosów w myśl których głosowanie nad "Piątką dla zwierząt" było testem na wierność. Gowin ocenił że istotniejszym problemem dla kierownictwa PiS są różnice zdań wewnątrz partii. – Ta ustawa nie była objęta umową koalicyjną. Dlatego ani Porozumienie, ani Solidarna Polska nie czują się zobowiązane do jej popierania – zauważył.

Były wicepremier tłumaczył, że nadrzędna rola Prawa i Sprawiedliwości w tej koalicji polega m.in. na tym, że to ta formacja wskazuje kandydata na premiera. – Wskazanie ze strony PiS jest jasne, więc pozycja Mateusza Morawieckiego jest niczym niezagrożona – podkreślił. Gowin zapewnił, że przedmiotem sporu w koalicji nie są ustalenia dot. nowej umowy i kształtu rządu. – To wszystko zostało w 100 proc. uzgodnione między PiS a Porozumieniem, a w 90 proc. między PiS a Solidarną Polską. Sądzę, że nadmierną rolę w ostatnich wydarzeniach odegrały emocje. Przydatne byłoby też, żeby koledzy z Solidarnej Polski w większym stopniu konsultowali swoje propozycje z pozostałymi koalicjantami. W ostatnich miesiącach byliśmy bowiem często przez nich zaskakiwani – mówił.

Czytaj też:
"Tylu zacnych ludzi dało się ogłupić...". Ziemkiewicz: To boli najbardziej
Czytaj też:
"Chcę bardzo mocno i w pewnym sensie z gniewem powiedzieć...". Prezydent zabrał głos ws. "Piątki dla zwierząt"

Źródło: se.pl
Czytaj także