Polityk nie ukrywał, że jest zdziwiony inicjatywą PiS. – W ministerstwie prowadzimy bardzo intensywne prace nad zmianą ustawy o ochronie zwierząt. Planujemy wprowadzić czipowanie zwierząt, również certyfikowanie przedstawicieli organizacji społecznych, którzy mieliby prawo ingerowania w gospodarstwach. Staramy się podnieść dobrostan zwierząt dla wszystkich gatunków, nie tylko dla wybranego. To spotyka się z dobrym odbiorem rolników – np. dodatkowe środki, które przeznaczyliśmy na poprawę dobrostanu bydła i świń. Wiele osób chce z tego korzystać (...) 42 tys. rolników zgłosiło się do tego prograrmu – wskazywał minister w audycji "Aktualności dnia".
– Jest też przygotowane rozporządzenie dotyczące poprawienia warunków dla zwierząt przebywających w schroniskach. Z tego nikt nie skorzystał, a wprowadzono ustawę, która zaskoczyła, też mieszkańców wsi. Ustawa ta jest w wielu miejsach nielogiczna, niespójna, nie wiem kto to pisał, bo nie znam autora ustawy. Na wsi jest odbierana jako ustawa, która mocno uderza w polską wieś – ocenił Jan Krzysztof Ardanowski.
– Nagłaśnia się jeden z wątków ustawy – ten, który ma przekonać ludzi do poparcia, czyli sektor zwierząt futerkowych. Przy okazji tych rolników, ok. 800, którzy zajmują się hodowlą na futra, przedstawia się wręcz jako mafię. Mówi się o lobby futrzarskim, o przemyśle. A to są rolnicy, i mniejsi i więksi. Podobnie w innych grupach hodowli są tacy, którzy mają kilka krów i tacy, którzy mają kilkaset krów. Oni bronią swojej pracy. Zajmowali się hodowlą zwierząt futerkowych, ponieważ przez lata było na to zapotrzebowanie. Teraz chce się z pobudek ideologicznych zmusić ludzi do tego, żeby nie korzystali z futer – mówił gość Radia Maryja.
Czytaj też:
Beger o kryzysie w ZP: Muszą to zrobić w interesie nas wszystkichCzytaj też:
Minister rolnictwa gotów do odejścia. "Nigdy nie zaszkodzę PiS"