"Cofniemy się w rozwoju. I to o dekady". Prof. Czapiński o skutkach pandemii

"Cofniemy się w rozwoju. I to o dekady". Prof. Czapiński o skutkach pandemii

Dodano: 
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Grzegorz Momot
– Rząd musi się zabrać do roboty, a ma trudniej niż pół roku temu – mówi Interii prof. Janusz Czapiński, autor Diagnozy Społecznej

– To, co moim zdaniem jest uderzające, to fakt, że Polacy bardzo szybko oswajają się z pandemią. Nikt przesadnie "nie psioczył" na obostrzenia w marcu, a one były znaczne, bo doprowadziły przecież do trwającego kilka tygodni lockdownu. A teraz, mimo że wskaźnik zakażeń jest nieporównanie wyższy, niż podczas wiosennej fali koronawirusa, ludzie się buntują, kiedy wprowadzone są nowe obostrzenia – mówi w rozmowie z Interią prof. Janusz Czapiński.

– Mamy zbliżający się okres buntu, bo nie można kompletnie zignorować faktu, że ludzie umierają. Rząd musi się zabrać do roboty, a nie ma łatwego zadania, bo ma trudniej niż pół roku temu – dodaje.

Pytany, co się stanie ze społeczeństwem, kiedy przekroczy się masę krytyczną, stwierdził, że zaczniemy przypominać "38-milionową rodzinę szczurzą".

– Kiedy 90 proc. Polaków będzie miało kogoś w rodzinie albo w najbliższym sąsiedztwie, kto był zakażony i wyszedł z tego okaleczony zdrowotnie - wtedy w świadomości Polaków nastąpi przekroczenie masy krytycznej. I wtedy wszyscy zaczną się bać, zachowywać się w sposób maksymalnie egoistyczny, izolując się na potęgę dobrowolnie i poruszając się tylko w niewielkich niszach, które będą wydawały się bezpieczne. Będziemy się zachowywać jak 38-milionowa rodzina szczurza, przemykająca gdzieś opłotkami i szukająca czegoś do jedzenia – ocenił.

Jak zaznaczył będzie to miało opłakane skutki w przyszłości.

– Cofniemy się w rozwoju, nie o pięć czy o dziesięć lat, ale o całe dekady – stwierdził. (...) Cofniemy się cywilizacyjnie. Ja się nie martwię o to, że tutaj zapanuje głód. Ja się martwię o to, że zostaną poszarpane relacje społeczne, wzrośnie poziom agresji społecznej. Zaczną się jakieś lokalne bunty, które będą się rozszerzać na cały kraj. Trzeba będzie wprowadzić godzinę policyjną, żeby spacyfikować społeczeństwo. Już teraz wprowadzono ją we Francji. Może zabrzmi to sarkastycznie, ale wszystko przed nami – podkreślił.

Czytaj też:
Polacy wierzą w skuteczność walki rządu z koronawirusem?
Czytaj też:
"Ostry" atak drugiej fali. Premier Włoch: Nie możemy tracić czasu, sytuacja jest krytyczna
Czytaj też:
Wojsko przeprowadzi operację "Wspólna Odpowiedzialność". Każdy przejdzie test

Źródło: Interia.pl
Czytaj także