Tribunal locuta, causa non finita

Tribunal locuta, causa non finita

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneŹródło:Pixabay
Dzień 234. Wpis nr 223 || Stało się. Trybunał Konstytucyjny zdecydował, że tzw. aborcja eugeniczna jest niezgodna z Konstytucją. Zaraz rozpocznie się wrzawa o okrutnym PiS-ie, Czarne Marsze i wieszaki. Ponieważ zaraz podniesie się kurz wojny polsko-polskiej w wersji aborcyjnej dobrze byłoby przyjrzeć się sprawie zanim powstaną emocje.

O co chodzi? Chodzi o to, że sprawa jest polityczna. To znaczy rządząca partia (i Kościół) maja taki oto problem: część elektoratu (i wiernych) ma literalne podejście do ochrony życia, co zresztą jest zagwarantowane w Konstytucji. Dla PiSu (i Kościoła) to kłopot, bo (a są na to badania) wielu zwolenników i wiernych, popiera swoje instytucje, ale w kwestii aborcji są co najmniej za kontynuowaniem „kompromisu aborcyjnego” z 1993 roku. (Przypomnijmy, że aborcja z przyczyn społecznych była w ramach tej regulacji zabroniona, zaś z przyczyn zdrowotnych – dozwolona). W związku z tym i PiS, i Kościół (tak, tak) chciały utrzymać ten kompromis, bo gdyby zaostrzyć przepisy do bezwzględnego zakazu aborcji w obu formacjach pozostaliby tylko ultrasi, co PiS pozbawiłoby władzy, zaś Kościół – wielu wiernych.

A więc sprawa była zamiatana pod dywan. Szczególnie po słynnych Czarnych Marszach w 2018 roku ruchy ze strony antyaborcyjnych inicjatyw były bocznikowane z narracji PiSu. W końcu w 2019 roku grupa posłów PiS (powiedzmy – ultrasi) złożyła do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją tzw. aborcji eugenicznej.

Bo chodziło o przepis zezwalający na legalną aborcję w przypadku prawdopodobieństwa nieodwracalnego uszkodzenia płodu, co – w swoim uzasadnieniu z dzisiejszego posiedzenia – Trybunał uznał za tzw. eugenikę liberalną. Chodzi o zabiegi – w tym abortowanie „nieudanych” płodów – mające z woli rodziców wpływać na eliminowanie lub wzmacnianie porządanej przez nich puli genetycznej swoich dzieci, a więc przyszłych pokoleń. Eugenika ma złą prasę z powodów kojarzenia jej z nazistami, którzy dbali o „czystość rasy”, również eliminując ze społeczeństwa niepożądane geny, w tym chorych, słabych i rasy za takie uznane.

Jak to jest z legalnymi aborcjami w Polsce? Jest ich około 1100 rocznie, z czego około 1050 to aborcje z powodu wad genetycznych płodu (reszta to zagrożenie życia matki i – śladowe – z powodu czynu zabronionego). Głównym postulatem przeciwników aborcji eugenicznej było to, że miały te aborcje dotyczyć głównie dzieci z zespołem Downa, co nie okazało sie prawdą. Co prawda zesół Downa to najczęstszy z powodów aborcji, ale nie jest przeważający nad wszystkimi innymi, gdyż stanowi około 30-40% przypadków.

Podnoszono też argumenty o niskiej wiarygodności testów wykrywających zespół Downa, które miały swymi nieprawidłowymi wynikami skazywać na aborcję dzieci zdrowe. To też się nie potwierdziło, jako że mamy do czynienia z 99% skutecznością testów. W końcu w sprawie dzieci z zespołem Downa padł kluczowy argument, że te dzieci są… najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, co potwierdziły badania. Nie wiadomo jak to jest z tym szczęściem w przypadku rodziców. Bo cała kwestia z aborcją polega na różnicy zdań między tymi, którzy uważają dziecko za dar, a tymi, którzy uważają je – jeśli dziecko jest niechciane – za obciążenie i obniżenie jakości rodzica. Szczególnie gdyby dziecko miało być trwale upośledzone.

Nie chcę tu wchodzić w odwieczny spór co do aborcji, bo to ani miejsce, ani czas. Pozostawiam to ultrasom z obu stron. Argumenty znamy aż nadto. Ale mówimy tu nie o przekonaniach, ale o kwestii zgodności z Konstytucją – dodajmy tą samą, którą przyszli krytycy dzisiejszej decyzji Trybunału będą kwestionować w tym zakresie, choć wcześniej kazali czytać ją CAŁĄ po tramwajach i dzieciom do poduszki. No, jeśli przyjąć – dla mnie oczywistość, zresztą potwierdzoną naukowo -, że człowiek istnieje od samego poczęcia to jasne jest, że w akcie aborcji zabija się człowieka, a w przypadku aborcji eugenicznej – człowieka upośledzonego.

Ponieważ za chwilę będą protestowały środowiska, które wyszukują z lupą wszelkie gnębienie słabszych, to podpowiadam – tu mamy tysiące słabszych, niesamodzielnych, bezbronnych do chronienia. Powtarzam – Konstytucja chroni życie od poczęcia i jak ktoś chce to zmienić, to niech siłami politycznymi zmieni Konstytucję. Ale ani lewica, ani totalni, którzy zaraz będą bić w bębny, gdy rządzili (a mogli tyle co PiS dzisiaj) tego tematu nie rozwiązali inaczej niż do poziomu „kompromisu aborcyjnego”. Było wtedy docisnąć, a teraz odbędzie się spektakl szukania problemów u konkurentów.

A więc mamy problem polityczny. Teraz pojawią się komentarze, głównie, że właśnie teraz – po wyborach – wychodzi prawdziwa, ukrywana dotąd w celach właśnie wyborczych straszna czarnosecinna twarz PiSu. Zapowiadam Czarne Marsze, wieszakowanie i wszelkie nowe formy protestu kreatywnej lewicy. Zejdzie nam tak w mediach z dwa-trzy tygodnie, potem wróci „druga fala” z oburzonej postępowej Europy i będziemy się tak bujać do Świąt. Prawicowi się podzielą na tych co odetchną, że sprawa załatwiona i na tych, co będą utyskiwać, że PiS gra ostro i chce załatwić niewygodną sprawę już teraz i odczekać te 3 lata do następnych wyborów, aż afera przyschnie.

Kiedy dziś, do 15.00 wszystkie strony postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym już się wypowiedziały, pełny skład dał sobie 30 minut na ogłoszenie wyroku, po czym odczytywał go 10 minut a uzasadniał 25. To oznacza, że Trybunał tego wyroku nie napisał dzisiaj – w wyniku argumentacji stron. On go napisał moim zdaniem w… 2019 roku. I teraz tylko czekał na dobry moment do „załatwienia sprawy”. Nie tylko zwolenników PRO LIFE. Bo na co mógł czekać Trybunał od 2019 roku mając wyrok napisany wcześniej?

Za chwilę miasta się zaczernią paniami, które w dziwny sposób łączą w sobie wysoką świadomość seksualności z protestem przeciwko efektom niekontrolowanej prokreacji. Już widzę te piątkowe media. Tam już jest wszystko gotowe od miesięcy. To będzie festiwal ról rozpisanych na społeczno-polityczne głosy. Będzie wciąganie Kościoła w tę decyzję i biorąc pod uwagę niezborność komunikacyjną naszych hierarchów to Kościół dostanie bęcki i będzie medialnie wyznaczony jako ten co to weźmie na klatę. A PiS się usunie i powie, że Trybunał tak chciał i w świetle zapisów Konstytucji – będzie miał rację. Wtedy się wyciągnie upolitycznienie Trybunału Konstytucyjnego i zacznie się kolejna corrida a PiS dodatkowo zmyje z siebie odium lewackości za futerkowe szaleństwo.

I ten wrzask wszystko przykryje. Upadek służby zdrowia, śmiertelne i ukryte żniwo niekowidowców, wywrócony do góry nogami budżet, dług publiczny, upadające i bankrutujące firmy, i bezrobotnych. Będziemy się kłócili o prawo przyjścia dzieci na świat. Coraz gorszy świat, bo jego naprawę zostawimy na boku. Moim zdaniem rządzący włączyli nie tyle przykrywkę medialną, ale położyli wielki kamień, który ma przykryć prawdziwy stan wrzącego garnka polskich problemów. To się uda, bo tam robią fachowcy. Ale tylko na jakiś czas – taktycznie.

Bo ja pamiętam z fizyki co się dzieje z przykrywką, jak pod nią gromadzi się coraz większe ciśnienie.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na blogu „Dziennik zarazy”.

Źródło: dziennikzarazy.pl
Czytaj także