Rzymkowski: Dziwię się Biedroniowi, że śpi spokojnie

Rzymkowski: Dziwię się Biedroniowi, że śpi spokojnie

Dodano: 
Tomasz Rzymkowski (PiS), wiceminister edukacji i nauki
Tomasz Rzymkowski (PiS), wiceminister edukacji i nauki Źródło: PAP / Roman Zawistowski
Czytając przepisy konstytucji i patrząc na linię orzeczniczą TK, wyrok ws. aborcji był do przewidzenia – mówi DoRzeczy.pl Tomasz Rzymkowski, poseł PiS.

Damian Cygan: Jak pan ocenia wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej?

Tomasz Rzymkowski: W największym skrócie? Wyrok wyczekany, wymodlony, podjęty za późno, ale wszyscy się bardzo cieszymy. Patrząc na linię orzeczniczą TK i czytając literalnie normy zawarte w konstytucji, wynikające z art. 18, 31, a zwłaszcza 38, ten wyrok był do przewidzenia. Już w 1997 r. Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem prof. Andrzeja Zolla jednoznacznie wypowiedział się w kwestii ochrony życia i wartości, jakim jest ludzkie życie. Na podstawie art. 2 konstytucji TK jasno stwierdził, że fundamentalną rzeczą dla demokratycznego państwa prawnego jest ochrona życia, które rozpoczyna się od chwili poczęcia i kończy w momencie naturalnej śmierci.

Jakie będą konsekwencje tego orzeczenia?

Zgodnie z konstytucją prezes Rady Ministrów musi opublikować wyrok TK w Dzienniku Ustaw. Od tego momentu nie będzie możliwe przerywanie ciąży z powodu podejrzeń wad rozwojowych dziecka w fazie prenatalnej. Tym samym w Polsce będą tylko dwa kontratypy wyłączające odpowiedzialność karną za dokonanie aborcji. Te kontratypy istniały już w innym porządku prawnym, a mianowicie w kodeksie karnym Juliusza Makarewicza z 1932 r. Ten kodeks także przewidywał sankcje karną za przerywanie ciąży i wyłączał dwa przypadki, kiedy lekarz czy też matka nie podlegali przepisom karnoprawnym, czyli ratowanie życia kobiety oraz kwestia pochodzenia ciąży z przestępstwa.

Sędzia Piotr Pszczółkowski, który złożył zdanie odrębne do wyroku, zwraca uwagę, że TK nie wziął pod uwagę tego, "jak nieodwracalne wady płodu mogą wpływać na psychikę matek, bo to one będą się mierzyć z wyzwaniami związanymi z wychowaniem niepełnosprawnego dziecka". Jak pan to skomentuje?

Nie zgadzam się z tym i od razu mogę przedstawić kontrargument. Przecież psychologowie i psychiatrzy jasno mówią o zespole poaborcyjnym u kobiet, czyli zaburzeniach wynikających z traumy dokonania aborcji. O wiele częściej mamy więc do czynienia z traumą w sytuacji, kiedy matka zabiła swoje dziecko i żyje z tą świadomością do końca życia. Natomiast teraz to jest wielki wysiłek dla nas, parlamentu i rządu, abyśmy stworzyli taką infrastrukturę społeczną, która pomoże matkom, rodzicom i temu dziecku żyć w trudnych warunkach. Nie jesteśmy w stanie pomóc w 100 proc., ale to, co od strony materialnej, organizacyjnej i prawnej możemy uczynić, to powinniśmy to zrobić. W tej chwili to jest taki imperatyw, który powinien nas skłonić do jeszcze dalej idącej pomocy niż ta, wynikająca z dobrej ustawy "Za życiem", która została uchwalona w 2016 r. Musimy ten program rozszerzyć i dostosować do nowej sytuacji prawnej stworzonej przez Trybunał Konstytucyjny, z której ja osobiście bardzo się cieszę.

Robert Biedroń poinformował, że już wystąpił z inicjatywą rezolucji Parlamentu Europejskiego potępiającej orzeczenie TK. Czy sprawa aborcji to będzie kolejny pretekst do grillowania Polski na forum UE?

Nie robi to na mnie kompletnie żadnego wrażenia. Dziwię się tylko Robertowi Biedroniowi, że śpi spokojnie, bo elektorat lewicy, który jest żywnie zainteresowany tym, aby w sposób czysto hedonistyczny traktować życie dziecka poczętego, a nie narodzonego, będzie miał wyrzuty, że polityczne środowisko Biedronia czy też lewe skrzydło Koalicji Obywatelskiej nie zrobiły nic, by w sposób realny zabrać głos w tym sporze. Na czwartkowej rozprawie w TK nie stawił się rzecznik praw obywatelskich ani nikt w jego imieniu. To jest w ogóle tajemnica poliszynela, jakie poglądy w tej sprawie ma Adam Bodnar.

Czy spodziewa się pan reakcji instytucji unijnych na ten wyrok?

Uważam, że ani Parlament Europejski, ani instytucje UE nie mają żadnych kompetencji w kwestii ochrony życia ludzkiego w poszczególnych państwach członkowskich. To jest materia absolutnie pozatraktatowa i nie ma mowy, aby Unia Europejska ingerowała w wewnętrzne sprawy Polski. Zresztą podobne ustawodawstwo dotyczące aborcji obowiązuje na Malcie, kraju również należącym do UE.

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także