Prof. Dudek: Autokompromitacja protestu nadzieją Jarosława Kaczyńskiego

Prof. Dudek: Autokompromitacja protestu nadzieją Jarosława Kaczyńskiego

Dodano: 
Prof. Antoni Dudek
Prof. Antoni Dudek Źródło: PAP / Marcin Gadomski
Teoretycznie jest możliwe, że za rok minie pandemia, a gospodarka odbije, a rząd będzie mógł znów wprowadzać programy socjalne, czym zmobilizuje elektorat. Ale możliwe będzie jedynie zmobilizowanie starszego elektoratu. Młode pokolenie jest dla partii rządzącej całkowicie stracone – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Antoni Dudek, politolog i historyk, UKSW.

Prawo i Sprawiedliwość notuje spore spadki poparcia w sondażach opinii. Czy jest to zaskoczenie, czy jednak można się było tego spodziewać?

Prof. Antoni Dudek: Zaskoczeniem może być skala protestu młodych ludzi, tego, jak wielu z nich wzięło udział w protestach. Jednak sam fakt, że po wyroku Trybunału Konstytucyjnego Prawo i Sprawiedliwość straci w sondażach był do przewidzenia. Badania opinii publicznej nie pozostawiały złudzeń, że zwolenników liberalizacji jest w społeczeństwie więcej niż zwolenników zaostrzenia ustawy aborcyjnej, a najwięcej jest zwolenników kompromisu. Stąd było do przewidzenia, że wyrzucenie kompromisu do kosza wywoła ostrą reakcję. Szczególnie, że w społeczeństwie jest przekonanie, że Trybunał Konstytucyjny w obecnym składzie jest całkowicie podległy Prawu i Sprawiedliwości, zależny od prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

Doszło do ostrego protestu, ale pytanie, czy znacznie groźniejszy dla Prawa i Sprawiedliwości nie byłby bunt przedsiębiorców, którzy stracili na pandemii, czy różnych branż poszkodowanych przez obostrzenia. Tak mamy ostry spór ideologiczny.

Tak, ale po pierwsze – Jarosław Kaczyński poniósł jedną porażkę – w minioną niedzielę skala ataków na kościoły była znacznie mniejsza, niż tydzień wcześniej. Po drugie – bunt różnych branż moim zdaniem i tak jest czymś, czego PiS nie uniknie. Wyjdą na ulice różne grupy, które będą żądały od rządu gwarancji choćby takich, jak mają górnicy, których przywileje są dla społeczeństwa nie zrozumiałe.

Czy trend spadkowy się utrzyma, czy partia rządząca może jeszcze odrobić straty?

Tego nie wiemy, bo teoretycznie jest możliwe, że za rok minie pandemia, a gospodarka odbije, z kolei rząd będzie mógł znów wprowadzać programy socjalne, czym zmobilizuje elektorat. Ale możliwe będzie jedynie zmobilizowanie starszego elektoratu. Młode pokolenie jest dla partii rządzącej całkowicie stracone. Poza tym całkiem realnym scenariuszem jest wygrana PiS w roku 2023, ale bez możliwości samodzielnego rządzenia. A wtedy kluczowe będzie pytanie, czy znajdzie się ktokolwiek gotowy do koalicji z PiS.

Kto będzie na stratach PiS-u zyskiwał?

Na razie jest to Szymon Hołownia, ale nie wiadomo, czy ten trend się utrzyma.

Zagospodarować ten protest próbuje Ogólnopolski Strajk Kobiet. Jednak formacja odwołująca się do buntu młodych ludzi powołuje radę konsultacyjną, w której znajdzie się choćby Piotr Szumlewicz – radykalny antyklerykał i socjalista, ostro krytykujący wolny rynek i przedsiębiorców, którzy teraz są najbardziej niezadowoleni z rządu, więc powinni być naturalnym sojusznikiem. Do tego protest gromadzi młodych ludzi, a w radzie konsultacyjnej Michał Boni, minister jeszcze z lat 90. oraz Barbara Labuda, która była w Kancelarii Prezydenta Kwaśniewskiego, a wcześniej w Unii Demokratycznej i Unii Wolności.

Akurat Barbara Labuda była twarzą protestów proaborcyjnych w latach 90-ych, razem zresztą ze Zbigniewem Bujakiem. Ale tak – skład tej rady na pewno nie mówi o nowej jakości na scenie politycznej. I autokompromitacja tego protestu jest największą nadzieją Jarosława Kaczyńskiego. Jeżeli jego twarzami mają być ograni politycy, pani Lempart i Strajk Kobiet, z żądaniami nie do spełnienia, które mają być spełniane w ciągu tygodnia, to do tej autokompromitacji może dojść.

Jak Pana zdaniem może wyglądać przyszłość tego protestu?

Wydaje się, że będzie nieco słabł, z uwagi po pierwsze, na kwestie pogodowe, po drugie, na zwykłe zmęczenie uczestników, po trzecie – na kwestie pandemii. Jednak kluczowe będzie tu to, co stanie się 11 listopada, tego dnia dojdzie moim zdaniem do konfrontacji.

Rząd będzie ryzykować konfrontację z demonstrującymi?

Nie dojdzie do konfrontacji rządu z protestującymi, ale do starcia kibiców i środowisk narodowych z jednej strony oraz uczestników obecnego protestu z drugiej. I otwarte pozostaje pytanie, na ile policja będzie w stanie odseparować te dwie zantagonizowane grupy i zapewnić spokój.

Czytaj też:
"Zapleczem Lempart są ludzie odpowiedzialni za najstraszliwsze wydarzenia"

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także