Dyrektor szpitala covidowego: Jeśli to się stanie, padniemy pierwszego dnia

Dyrektor szpitala covidowego: Jeśli to się stanie, padniemy pierwszego dnia

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP / Łukasz Gągulski
– Żałuję, że nie możemy liczyć na pomoc przy organizacji szpitala covidowego. Wszystkie procedury musimy wymyślać sami. Stajemy jednak do walki – mówił wrozmowie z RMF FM Robert Makówka, dyrektor szpitala powiatowego w Sierpcu na Mazowszu.

Szpital w Sierpcu to jeden z 16 małych szpitali powiatowych przekształconych w całości w placówkę przeznaczoną dla chorych na COVID-19. Powstało tam 127 łózek covidowych i 3 stanowiska intensywnej terapii z respiratorami.

– Największy problem to kadra. Mimo że placówka dotąd była na pierwszym poziomie zabezpieczenia, to i tak trafiali tam chorzy z koronawirusem i część personelu jest zakażona lub w kwarantannie. Prawdę mówiąc, w szpitalu maksymalnie na te 130 łóżek będzie 5 lekarzy – przyznał dyrektor szpitala.

– Dlatego personel został podzielony na kilka zespołów pracujących po kilka godzin w strefie z zakażonymi. Musieliśmy wydzielić całe sektory szpitala i odrębne przejścia, by bezpiecznie opuszczać strefę "brudną". Wszystko od podstaw musieliśmy opracować sami, nie ma żadnych modeli – podkreśla.

– Powinniśmy te pierwsze dwa, trzy tygodnie wytrzymać, no chyba, że jednego dnia od razu przyjedzie 130 karetek, to wtedy padniemy pierwszego dnia – dodaje.

Czytaj też:
Do 600 szpitali zostaje skierowanych dodatkowo 2 tys. żołnierzy
Czytaj też:
W całej Polsce wzrasta zapotrzebowanie na miejsca w szpitalach. Większość respiratorów jest zajęta
Czytaj też:
Premier: Szczepionka na COVID-19 może być dostępna już w styczniu

Źródło: RMF 24
Czytaj także