W „Noworosji” chwalą Waszczykowskiego
  • Maciej PieczyńskiAutor:Maciej Pieczyński

W „Noworosji” chwalą Waszczykowskiego

Dodano: 
Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski (L) podczas konferencji prasowej na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie
Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski (L) podczas konferencji prasowej na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Antybanderowska retoryka polskiego rządu jest obiecująca – komentuje w rozmowie z prorosyjską agencją polski fotoreporter, współpracownik donieckich separatystów. Jego zdaniem postawa Waszczykowskiego daje niektórym „nadzieję, że Polska wyjdzie z NATO, pogodzi się z Rosją i wypowie wojnę Ukrainie”.

Nie milkną echa zdecydowanej wypowiedzi Witolda Waszczykowskiego na temat Ukrainy. Szef MSZ zapowiedział, że Warszawa może zakazać wjazdu na teren Polski tym ukraińskim urzędnikom, którzy prezentują antypolskie stanowisko. Co zrozumiałe, ta wiadomość musiała spotkać się z entuzjazmem w rosyjskich i prorosyjskich środkach masowego przekazu. Warto od razu zastrzec – to oczywiście nie oznacza absolutnie, że Waszczykowski nie miał racji, albo że każda krytyka pod adresem Kijowa godzi w polską rację stanu, bo jest wodą na młyn kremlowskiej propagandy. Wręcz przeciwnie: polski rząd powinien prowadzić suwerenną politykę. To, że akurat w sprawie Bandery Warszawie bliżej do Moskwy niż do Kijowa, jest poniekąd zrozumiałe.

Ale do rzeczy. Od lat w Doniecku przebywa Dawid Hudziec, były działacz Obozu Wielkiej Polski. Uważa się za nacjonalistę i słowianofila, pracuje jako korespondent, robi zdjęcia dla prorosyjskich mediów na terenie separatystycznych republik. Wrogo nastawiony zarówno do Ukrainy, jak i Unii Europejskiej, uważa, że „Polacy nic nie wiedzą o tym, co dzieje się na Donbasie”. Przedwczoraj na stronie internetowej należącej do separatystów agencji informacyjnej „Noworossia” (novorosinform.org) ukazał się artykuł Dawida Hudźca pt. „Czarna lista dla banderowców”. Autor występuje jako ekspert od sytuacji w Polsce. „Minister Waszczykowski dał do zrozumienia, że Polska więcej nie będzie tolerować banderowców na Ukrainie” – pisze Hudziec. Zdaniem byłego narodowca w służbie separatystów oświadczenie Waszczykowskiego to „nowa nadzieja na to, że dziś, może jutro, Polska wyjdzie z NATO, poda Rosji przyjacielską rękę, a nawet wypowie Ukrainę wojnę, żeby zabrać jej zachodnie obwody, które w zasadzie nie są jej potrzebne. Dla niektórych Waszczykowski z miejsca stał się bohaterem” – dodaje. Hudziec zaznacza przy tym, jakby studząc ewentualny entuzjazm swoich prorosyjskich czytelników, że szefa polskiej dyplomacji nie należy brać zbyt poważnie. Po pierwsze dlatego, iż Waszczykowski „znany jest z tego, że najpierw mówi, potem myśli, przy czym i z jednym, i z drugim ma problemy”. Po drugie dlatego, że „jego ostre rusofobiczne wypowiedzi w żadnym razie nie powinny być zapomniane” i że „on nie będzie kolejnym, który najpierw był po stronie banderowców, by potem błyszczeć w rosyjskich programach telewizyjnych, tam nie ma już dla takich jak on miejsca”. Tutaj Hudziec wyraźnie pije do Tomasza Maciejczuka, który najpierw pomagał ukraińskim batalionom ochotniczym na froncie, by potem stać się gwiazdą telewizji rosyjskiej.

Hudziec twierdzi w swoim tekście, że PiS oszukał własnych wyborców, bo podczas kampanii obiecał bezkompromisowość wobec „ukraińskiego szowinizmu”, a po wyborczym zwycięstwie nie dość, że wsparł Kijów kredytem, to jeszcze, „zamiast walczyć z banderowcami, zaproponował wojnę z pomnikami sowieckimi i z generalnie z Rosją, o czym partia wcześniej nie wspominała”. Zdaniem Hudźca symbolika banderowska powinna być potraktowana, zgodnie z prawem, jako zakazana w Polsce symbolika szowinistyczna i rasistowska, a więc i oficjalnie zakazana. „Trzy lata temu Polsce mówiono, że na Ukrainie nie ma żadnych banderowców, i że to wymysł rosyjskiej propagandy. Potem mówiono, że banderowców jest niewielu. Jeszcze później przekonywano, że to nie jest antypolska ideologia, a niszczenie polskich pomników to robota Rosji. Nad tą narracją usilnie pracowała władza i media. Jednak Polacy nie dali sobie sprzedać tego kłamstwa, wręcz przeciwnie – dziś obrona banderowców traktowana jest jak zdrada” – pisze Hudziec. Stwierdza, że słowa Waszczykowskiego jeszcze niewiele znaczą, dopóki nie pójdą za nimi konkretne decyzje. Podsumowuje jednak z pewną dozą optymizmu (oczywiście, optymizmu z punktu widzenia zwolennika donieckich prorosyjskich separatystów): „W Kijowie właśnie rozgrywa się kolejny Majdan. Tym razem nie ma tam pana Kaczyńskiego, a Gosiewska nie robi sobie już zdjęć z żołnierzami ochotniczych batalionów. Przeciwko Poroszence protestują radykałowie, którzy do tej pory nie przeszkadzali polskiemu MSZ. Wręcz przeciwnie, w 2014 roku otrzymywali pomoc humanitarną (mowa o batalionie ochotniczym „Azow”, na bazie którego powstała partia Korpus Narodowy, uczestnicząca dziś w kijowskich protestach – red.). Ale teraz ci ludzie chcą zdobyć władzę na Ukrainie, i są pierwszymi kandydatami na „czarną listę”. Szczerze wątpię, czy na tej liście znajdzie się Poroszenko, który podpisywał ustawę, uznającą członków UPA i SS „Hałyczyna” za bohaterów Ukrainy. Pozytywnie podchodzę do oświadczenia (Waszczykowskiego) – trzeba poczekać na konkrety” – dodaje.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także