Sytuacja której dotyczy akt oskarżenia miała miejsce na warszawskim Wilanowie. Zdenerwowany brakiem wody Rafał O. miał uszkodzić agregat. Widzący to zdarzenie pracownik firmy, która zajmowała się usuwaniem awarii, postanowił zareagować. W rozmowie z "Super Expressem" monter relacjonował, że wyskoczył wówczas z samochodu, aby "go dopaść", jednak ten zaczął uciekać. Na miejsce przybyła wówczas policja, która jednak nie stwierdziła zagrożenia. To jednak nie był koniec historii. – Podszedł do mnie (Rafał O. - red.), uchyliłem szybę. Miałem odpalony silnik. Wyciągnął nóż i przyłożył mi go do szyi. Powiedział, że mnie zabije. W jego oczach widziałem obłęd. Wrzuciłem wsteczny bieg, jego ręka odbiła się, nóż wypadł mu z ręki. Wtedy zaczął uciekać, a ja znowu zadzwoniłem po policję – relacjonował poszkodowany mężczyzna.
Sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Syn aktora przyznał się do gróźb pod adresem mężczyzny. Za ten czyn może usłyszeć karę dwóch lat pozbawienia wolności. Za drugi czyn, a więc zniszczenie mienia - do którego się nie przyznaje - grozi mu 5 lat więzienia.