„To wyjątkowa czelność że pyskuje pod domem Jaro, sama jest zdeformowana a jednak ją mama urodziła”– napisał na Twitterze Rafał Ziemkiewicz komentując obecność Anny Dryjańskiej na czarnym proteście przed domem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Dziennikarka współpracująca z "Wysokimi obcasami" i "Krytyką Polityczną" poczuła się urażona wpisem Ziemkiewicza i wytoczyła mu proces o naruszenie dóbr osobistych.
Podczas pierwszej rozprawy Sąd Okręgowy w Warszawie podjął decyzję o odrzuceniu pozwu, w którym Dryjańska domagała się od Ziemkiewicza przeprosin i wpłaty 100 tys. zł na cele społeczne.
Jak wskazywała sędzia Anna Ogińska-Łągiewka, "z materiału dowodowego i polityczno-społecznego kontekstu wypowiedzi obu stron procesu przyjąć należy, że zaskarżone wypowiedzi pozwanego nie były bezprawne". Sędzia przyznała, że słowa publicysty mogły rodzić subiektywnie negatywne odczucia, jednak inaczej jest, gdy powiąże się je z kontekstem wypowiedzi zarówno samego pozwanego, jak i powódki, z rodzajem wykonywanego przez obie strony zawodu i rodzajem stosowanego języka wypowiedzi medialnych. W ocenie sądu, dziennikarka sama zdecydowała się na „taką formę walki, która nie stanowi wyważonej i spokojnej dyskusji merytorycznej na temat tak trudny i rodzący skrajne poglądy”.