Amerykanie ostrzegali przed przyjęciem ustawy o IPN. Zlekceważono ważną notatkę?

Amerykanie ostrzegali przed przyjęciem ustawy o IPN. Zlekceważono ważną notatkę?

Dodano: 
Jacek Czaputowicz
Jacek Czaputowicz Źródło:PAP / Darek Delmanowicz
Nie jest prawdą, że polski rząd nie został ostrzeżony przed konsekwencjami uchwalenia ustawy o IPN – twierdzi Onet.pl. Serwis dotarł do dokumentu, z którego wynika że MSZ otrzymało jasny sygnał od USA, że ustawa jest dla Amerykanów nie do przyjęcia. Co ciekawe, informacje na ten temat dotarły do najważniejszych osób w państwie już po głosowaniu.

Andrzej Stankiewicz pisze o zlekceważonej notatce ze spotkania przedstawicieli polskiego MSZ Macieja Pisarskiego, Anny Perl i Filipa Bartkowiaka z Thomasem K. Yazdgerdim, który w amerykańskim Departamencie Stanu odpowiada za kwestie dotyczące Holokaustu, do którego miało dojść 19 stycznia. Strona amerykańska miała w czasie rozmowy zakomunikować, że nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej w tej formie jest dla niej nie do zaakceptowania.

"TKY (Thomas K. Yazdgerdi - red.) zapytał o stan prac parlamentarnych nad zmianą ustawy o IPN. Zapytał także o stan śledztwa w sprawie kontrowersyjnego artykułu J.T. Grossa w Die Welt, 13.09.2015 (w którym stwierdził, że podczas II wojny światowej "Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców"). Wyjaśniłem cel projektowych zmian w ustawie o IPN. Podkreśliłem, że w kwestii J.T. Grossa postępowanie prokuratorskie toczy się 'w sprawie', a 'nie przeciwko' i jako MSZ nie mamy wglądu w tok toczącego się postępowania. TKY powtórzył znane i wielokrotnie sygnalizowane stanowisko, że w przypadku uchwalenia zmian w ustawie o IPN, jak również w przypadku oskarżenia J.T. Grossa Dep. Stanu będzie zmuszony do wyrażenia krytycznego stanowiska" – czytamy w cytowanej przez Onet.pl notatce MSZ z tego spotkania.

Według informacji podanej przez Stankiewicza, notatka została sporządzona trzy dni po spotkaniu. Została ona skierowana m.in. do szef MSZ Jacka Czaputowicza, jego zastępcy Marka Magierowskiego, Jana Dziedziczaka, Patryka Jakiego, Wojciecha Kolarskiego z Kancelarii Prezydenta, wiceminister kultury Małgorzaty Gawin oraz Andrzeja Rudlickiego z MSWiA.

Co w tej sprawie zdaje się najdziwniejsze, to fakt że ostrzeżenie to dotarło do adresatów kilka dni po głosowaniu. Zapytany o tę kwestię Patryk Jaki stwierdził: "Notatkę jak widać na zdjęciu, wysłano do nas... cztery dni po głosowaniu. Dlaczego nikt z MSZ, mając te informacje, nawet do nas nie zadzwonił przed głosowaniem? Nie wiem". Wiceszef resortu sprawiedliwości kopię otrzymanego dokumentu. Widnieje na nim data wpływu 30 stycznia.

Źródło: Onet.pl
Czytaj także