Buda: Zatrzymanie Jacka K. to dowód, że państwo może skutecznie działać

Buda: Zatrzymanie Jacka K. to dowód, że państwo może skutecznie działać

Dodano: 
Waldemar Buda (PiS)
Waldemar Buda (PiS) Źródło: PAP / Grzegorz Michałowski
– Wszyscy czuliśmy, że zabrakło rozliczenia afery hazardowej i to zarówno pod kątem politycznym, jak i prawno-karnym. Nie było ani jednego, ani drugiego, a przecież problem był – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl poseł Prawa i Sprawiedliwości Waldemar Buda.

Karol Gac: Wczoraj CBA zatrzymało Jacka K., byłego wiceministra finansów w rządzie PO-PSL. Jak pan to skomentuje?

Waldemar Buda: W poprzednich latach wszyscy czuliśmy, że zabrakło rozliczenia afery hazardowej i to zarówno pod kątem politycznym, jak i prawno-karnym. Nie było ani jednego, ani drugiego, a przecież problem był. Był nielegalny lobbing i dymisje, ale nie poszły za tym żadne ustalenia komisji śledczej. Pamiętamy jej przewodniczącego, posła Sekułę, który robił wszystko, aby nic z tego nie wyszło. Prokuratura również umorzyła śledztwo.

W mojej ocenie zatrzymanie Jacka K. to dowód na to, że państwo może nawet po wielu latach skutecznie działać i gromadzić dowody oraz wracać do spraw, które w nieuzasadniony sposób zostały umorzone. Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa i cieszę się, że odpowiedzialność dotyka wszystkich tych, którzy powinni ją ponieść i to bez względu na to, czy byli ministrami, czy nie.

Tymczasem głos w tej sprawie zabrał Donald Tusk, który bronił Jacka K., a politycy PO przekonywali, że jest to sprawa polityczna.

Kiedy sprawa dotyczy polityka, to natychmiast mówią, że jest to sprawa polityczna. Bez względu na to, czy ktoś jest politykiem, czy nie, powinien ponieść odpowiedzialność, jeśli na to zasłużył i dopuścił się czynu przestępczego. Nie upolityczniamy tego i nie wnikamy w działania prokuratury. Wygodnie jest powiedzieć, że to sprawa polityczna, ale poczekajmy na wyrok sądowy. Kiedy oskarżono prezydent Łodzi, to przyjęto linię obrony, że jest to sprawa polityczna. Dzisiaj jesteśmy po wyroku i takich głosów jest coraz mniej.

Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało powołanie komisji śledczej ds. wyłudzeń VAT-u. Jeszcze niedawno przekonywało, że nie powstanie ona do czasu, aż swojej pracy nie zakończy komisja śledcza ds. Amber Gold. Skąd zatem ta zmiana?

Nie chcieliśmy, aby prace komisji śledczych się dublowały. Rzeczywiście taki był plan od początku, ale okazało się, że wątków w sprawie Amber Gold jest wiele, a pracy zostało na kilka miesięcy. W związku z tym, podjęto polityczną działalność, aby uruchomić ją teraz.

Zasada jest taka, że nie ma kontynuacji prac w zakresie Sejmu poza niektórymi wyjątkami. Robiło się na tyle groźnie, że powołanie jakiejkolwiek komisji w ostatnim roku kadencji mogło skutkować brakiem końcowego raportu. Tylko wtedy, gdy jest raport komisji ma to sens. W związku z tym, że tego czasu jest coraz mniej, a komisja ds. Amber Gold ma pracować jeszcze przynajmniej pół roku, to nam zostałby tylko rok. Z tego wynika ta zmiana.

Skarb Państwa stracił na wyłudzeniach VAT-u kilkaset miliardów złotych. Czy można powiedzieć, że to największa afera rządu PO-PSL?

To, że to jest największy wypływ środków z budżetu państwa, to jest fakt. Absolutnie trzeba to przyznać. Czy to jest afera PO? Ciężko wyrokować już teraz, ale wszyscy wiemy, że rząd PiS w ciągu dwóch lat doprowadził do sytuacji, w której średnio 30 miliardów rocznie z uszczelnienia podatku VAT zostaje w budżecie. Tak było w 2017 roku. Pytanie jest takie, czy można to było zrobić wcześniej i czy wiedza na ten temat istnieje. Mamy takie podejrzenie, że istniała, a reakcji nie było.

Trzeba sprawdzić mechanizmy, jakie były do wyłudzania VAT-u i pokazać ludziom, w jaki sposób państwo było oszukiwane, a z drugiej strony, jaka była reakcja organów państwowych. To jest celem komisji. Nie możemy pozostawać takich sytuacji bez żadnej diagnozy, dlaczego tak było. Z jednej strony słyszeliśmy, że nie ma pieniędzy na żadne cele społeczne. Pamiętamy przecież, jakie były protesty opiekunów dzieci niepełnosprawnych, gdzie nie było dla 30 tys. osób po 300 złotych. Później się okazuje, że można znaleźć dla 3,6 miliona dzieci 23 miliardy. Trzeba wyjaśnić, dlaczego było takie podejście i nie chciano się schylić po te pieniądze.

Kim zatem komisja powinna się zainteresować w pierwszej kolejności?

Na pewno osobami z aparatu skarbowego, łącznie z ministrem finansów. Jednak najpierw trzeba będzie pozyskać dokumenty z prokuratury i Ministerstwa Finansów.

Kogo PiS wskaże do komisji?

Decyzja polityczna zapadnie w przyszłym tygodniu.

Rozmawiał: Karol Gac
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także