Tusk zeznaje w procesie Tomasza Arabskiego. " Nie planowałem wspólnej wizyty z Lechem Kaczyńskim"

Tusk zeznaje w procesie Tomasza Arabskiego. " Nie planowałem wspólnej wizyty z Lechem Kaczyńskim"

Dodano: 
Sympatycy Donalda Tuska i przedstawiciele mediów przed sądem okręgowym w Warszawie
Sympatycy Donalda Tuska i przedstawiciele mediów przed sądem okręgowym w Warszawie Źródło: PAP / Tomasz Gzell
– Lech Kaczyński forsował samodzielną, na granicy uprawnień konstytucyjnych, aktywność zagraniczną – mówił w sądzie były premier Donald Tusk. Polityk zeznaje dzisiaj jako świadek w procesie Tomasza Arabskiego, byłego szefa kancelarii premiera. Sprawa dotyczy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 roku.

Był premier, obecnie przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk zeznaje dzisiaj od około godziny 10. w procesie Tomasza Arabskiego. Były szef kancelarii premiera odpowiada za niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 roku.

– Nie o nastrój chodzi, tylko ważne sprawy – mówił dzisiaj rano Donald Tusk, pytany przez dziennikarzy o nastrój przed składaniem zeznań. Zarówno przed sądem, jak i w środku budynku, polityka przywitały tłumy jego zwolenników, którzy klaskali i krzyczeli.

Kto odpowiadał za organizację wizyty w Katyniu

– W kwestii organizacji wizyt, nie leży w kompetencji premiera zajmowanie się stroną logistyczną tego rodzaju przedsięwzięć i inicjatyw. W związku z tym jestem w stanie dość precyzyjnie opisać polityczny kontekst mojej wizyty 7 kwietnia (2010 roku - red.), w dużym stopniu mniejszym stopniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ponieważ politycznie nie odpowiadałem za projekt tej drugiej wizyty – tłłumaczył Tusk na początku przesłuchania.

Jak podkreślał dalej były premier, za organizację wizyt zagranicznych odpowiedzialni byli głównie urzędnicy KPRM i MSZ. – Nie jest rolą premierem zajmować się w żadnym wypadku detalami organizacyjnymi. Do premiera należy podjęcie decyzji, czy i dlaczego decyduje się na wizytę, jaki jest jej cel polityczny, co chce osiągnąć dla państwa. Kwestie organizacyjno-logistyczne nie leżą w zakresie zainteresowania premiera – dodał Tusk.

Były premier podkreślił też, że w sensie politycznym, wizyta 7 kwietnia organizowana przez urzędników była efektem w sposób bezpośredni zaproszenia skierowanego przez ówczesnego premiera Rosji Władimira Putina. – Pośrednio był to efekt polityki, jaką mój rząd przyjął w relacjach z Rosją, znacznie wcześniej, zanim do tej wizyty doszło. Mówię o tym, ponieważ to określa kontekst polityczny 7 kwietnia. Sytuacja Polski, globalna i w kontekście europejskim, wymagała pewnej normalizacji relacji między Polsą a Rosją na polskich warunkach szczególnie, w kontekście nazwijmy to polityki historycznej i relacji polsko-rosyjskich w kontekście naszych wspólnych doświadczeń historycznych – tłumaczył Tusk.

Wspólna wizyta Tuska i Kaczyńskiego?

W trakcie przesłuchania, były premier odniósł się kwestii "rozdzielenia wizyt", premiera i prezydenta w Katyniu. Jak tłumaczył Donald Tusk, sam termin "rozdzielenie wizyt” jest według niego "terminem publicystycznym czy politycznym", "służącym zdyskredytowaniu jego urzędu". – Nie planowałem i prezydent Kaczyński także nie planował wspólnej wizyty prezydenta i premiera w Katyniu, więc też nie było okoliczności, które by pozwalały użyć tego terminu – tłumaczył Tusk.

Polityk dalej podkreślił, że w jego ocenie prezydent Lech Kaczyńskiego, „forsował bardzo samodzielną (…) na granicy uprawnień konstytucyjnych, aktywność zagraniczną i podejmował decyzje polityczne, często samodzielnie i bez szczególnych konsultacji z rządem”. – W mojej ocenie było to niezgodne i z duchem i literą Konstytucji, chociaż nie jest tak łatwo w naszym systemie politycznym rozdzielić kompetencje rządu i prezydenta, ale odnosiłem czasami wrażenie, że ta samodzielność może przekraczać granice konstytucyjnego ładu – mówił polityk.

Rozmowa na sopockim molo

W trakcie przesłuchania poruszony został m.in. wątek rozmowy ówczesnego premiera Polski i Rosji, we wrześniu 2009 roku na molo w Sopocie. Były premier podkreślił po raz kolejny, że rozmowa ta miała charakter kurtuazyjny, a nawet przyznał, że miała ona na celu umożliwienie mediom zrobienia zdjęć.

– To spotkaniu na molo, o czym wielokrotnie mówiłem, które trwało kilka minut, rozmawialiśmy o sprawach czysto kurtuazyjnych. Dość dokładnie pamiętam tę rozmowę, bo była bardzo krótka i prowadzona na zmianę, po rosyjsku, niemiecku, angielsku, ze względu na nasze możliwości językowe – tłumaczył Tusk.

– Polegała na tym, że pokazywałem, gdzie jest plaża, po której biegam, gdzie mniej więcej jest mój dom, a premier Putin opowiadał o takim fragmencie życia prywatnego, że ma bardzo dużo ochrony, nawet w mieszkaniu i bardzo z tego powodu cierpli. To mniej więcej wyczerpało cały temat naszej rozmowy – stwierdził polityk.

twitter

Źródło: Twitter / Polsat News
Czytaj także