W marcu "Super Express" pisał, że były minister skarbu w rządzie Prawa i Sprawiedliwości walczy z rakiem. Polityk miał wówczas przejść operację usunięcia węzłów chłonnych w Dolnośląskim Centrum Onkologicznym. Dziennik przypominał wówczas, że Dawid Jackiewicz chorował na raka trzustki i kiedy wydawało się, że wrócił do zdrowia, pojawiły się przerzuty. "Super Express" pisał, że niedawnego ministra skarbu opuścili partyjni koledzy. "Gdy był ministrem skarbu, zabiegali o jego względy. Gdy został zdymisjonowany - odwrócili się od niego, a on pozostał bez pracy. Mimo że tajemnicą poliszynela były jego problemy zdrowotne, z którymi zmaga się od dawna" – pisała gazeta.
O osobie byłego ministra znów było głośno w tym tygodniu, kiedy Beata Mazurek wymieniła go jako osobę, która nie zwróciła przyznanych mu nagród. Do tej sytuacji odniósł się w rozmowie z "Super Expressem" dolnośląski poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Czytaj też:
Były minister w rządzie Szydło zaskoczony, że musi oddać nagrodę
– Kiedy usłyszałem, że Beata wymienia Jackiewicza, zdębiałem. Każdy wie, w jakim Dawid jest stanie. Nie powinien oddawać nagrody, nie powinien być w ogóle wymieniany, powinno się mu pomóc – podkreślił cytowany przez tabloid polityk.
Dziennik przypomina, że kiedy Jackiewicz otrzymał propozycję objęcia teki ministerialnej, zrezygnował z mandatu europosła, z tytułu którego otrzymywał blisko 40 tys. zł miesięcznie.
Z ustaleń gazety wynika, że jeśli Jackiewiczowi uda się uzbierać tę kwotę, zwróci nagrodę.
Czytaj też:
Były minister skarbu walczy z rakiem