Ziemiec krytycznie o mediach: To agonia, są blisko upadku. Nie ma niezależnych dziennikarzy

Ziemiec krytycznie o mediach: To agonia, są blisko upadku. Nie ma niezależnych dziennikarzy

Dodano: 
Krzysztof Ziemiec
Krzysztof Ziemiec Źródło: TVP
– Media to agonia. Są blisko upadku. Zmieniły się, nie tylko technologicznie. Są szybkie, totalne, brutalne, płytkie, są beznadziejne, krótko mówiąc, mimo że tam pracuję. Nie zmienię już pracy. Za późno, aby w wieku 50 lat zmieniać zawód – powiedział dziennikarz TVP Krzysztof Ziemiec podczas debaty ze studentami na Uniwersytecie Warszawskim.

Debata na temat dziennikarstwa i mediów społecznościowych odbyła się na Uniwersytecie Warszawskim w listopadzie ubiegłego roku. Brali w niej także udział prof. Ewa Marciniak i Wojciech Szeląg z Polsatu. Spotkanie zorganizowało Akademickie Obserwatorium "Atena". Słowa Ziemca przytacza "Gazeta Wyborcza", która zaznacza, że nagranie z debaty studenckiej dostępne jest dopiero teraz, ponieważ wcześniej na jego upublicznienie nie zgodził się Krzysztof Ziemiec. Dziennikarz TVP zaprzeczył jednak tym informacjom i nazwał je kłamstwem. "Przeproście" – zaapelował na Twitterze. "Ile trzeba mieć w sobie złej woli żeby opisywać z wypiekami spotkanie sprzed pół roku! Co jeszcze znajdziecie by mnie zaatakować? ! Obrzydliwe!" – napisał na Twitterze.

twitter

"To co napisałaś na mój temat to zwykłe pałkarstwo! Zdajesz sobie sprawę? I jeszcze kłamstwo że nagranie z debaty dostępne jest dopiero teraz, ponieważ wcześniej na jego upublicznienie nie zgodził się Ziemiec. To ubeckie metody. Po co to robisz?!" – zwrócił się Ziemiec do dziennikarki "GW".

twitter

"Media stały się tożsamościowe"

Dziennikarz "Wiadomości" TVP niezwykle krytycznie ocenił kondycję dzisiejszych mediów. Jak mówił studentom, "nie ma, nie było i nie będzie niezależnych dziennikarzy". – Mogą być wyjątki na takiej zasadzie, że ktoś ma bardzo bogatych rodziców, którzy go sponsorują we wszystkim. I nie musi go interesować zysk, pieniądze ani to, że musi zapłacić za czynsz, za dzieci w szkole, za chorobę rodzica (...) Ja przychodziłem do mediów, które starały się być obiektywne. Dawno temu prezes TVP mówił żartobliwie, że poglądy trzeba zostawić w szatni, wieszając płaszcz, i ja się z tym zgadzałem. Ale wiem, że jestem ginącym gatunkiem, dinozaurem, z którego i wy się pewnie śmiejecie. I moi widzowie się śmieją, i moi koledzy też się śmieją. Media stały się tożsamościowe – przytacza jego słowa "GW".

"Mówienie, że media publiczne były kiedykolwiek dziewicą, to jest mijanie się z prawdą"

"GW" relacjonuje też, że Ziemiec tłumaczył studentom, że jeśli media w ogóle kogoś kreują, "to swoje zaplecze, swoje plemię, swoją sektę”. – Mówimy do swojego odbiorcy. Dajemy swoich gości, czyli tych, którzy przez odbiorców są mile i chętnie widziani. Ja pracuję w telewizji polskiej od wielu lat, więc przeżyłem wielu prezesów, mam nadzieję, że przeżyję jeszcze kolejnych. I muszę z przykrością powiedzieć, że widz także się zmienił – wyjaśniał.

Prowadzący "Wiadomości" musiał się także zmierzyć z zarzutami nt propagandy w mediach publicznych. – Nie jestem ani prezesem, ani dyrektorem, ani nawet szefem redakcji, więc nie chcę być chłopcem do bicia. Jestem tylko pracownikiem winnicy pańskiej i byłem nim zawsze. I mówienie, że media publiczne były kiedykolwiek dziewicą, to jest mijanie się z prawdą. Nigdy nie były dziewicą, mogłyby być tylko w mniejszym lub większym stopniu... nie powiem czym, ugryzę się teraz w język. Za długo tam pracuję i nie widzę światełka w tunelu – odpowiedział.

Krzysztof Ziemiec został także zapytany przez studentów, czy jest nadzieja na niezależne dziennikarstwo w Polsce. – Ja się staram robić każdego dnia, co mogę, i dostaję wciry z obu stron. Dla jednych jestem frajerem, dla innych zdrajcą. Muszę się z tym zmagać. Czy warto? Nie wiem, to się okaże u św. Piotra, czy to była słuszna droga. Nie mam z tego tytułu żadnych profitów ani z jednej, ani z drugiej strony. Dla wszystkich jestem niechcianym dzieckiem. Nie chcę mówić, że jestem niezależny, bo tego nie ma. Ale gdzieś są jakieś granice, jak w matematyce od A do B. Staram się rozpychać, jak mogę, na lewą i prawą stronę tego zbioru – mówił.

Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytaj także