Debata na temat dziennikarstwa i mediów społecznościowych odbyła się na Uniwersytecie Warszawskim w listopadzie ubiegłego roku. Brali w niej także udział prof. Ewa Marciniak i Wojciech Szeląg z Polsatu. Spotkanie zorganizowało Akademickie Obserwatorium "Atena". Słowa Ziemca przytacza "Gazeta Wyborcza", która zaznacza, że nagranie z debaty studenckiej dostępne jest dopiero teraz, ponieważ wcześniej na jego upublicznienie nie zgodził się Krzysztof Ziemiec. Dziennikarz TVP zaprzeczył jednak tym informacjom i nazwał je kłamstwem. "Przeproście" – zaapelował na Twitterze. "Ile trzeba mieć w sobie złej woli żeby opisywać z wypiekami spotkanie sprzed pół roku! Co jeszcze znajdziecie by mnie zaatakować? ! Obrzydliwe!" – napisał na Twitterze.
"To co napisałaś na mój temat to zwykłe pałkarstwo! Zdajesz sobie sprawę? I jeszcze kłamstwo że nagranie z debaty dostępne jest dopiero teraz, ponieważ wcześniej na jego upublicznienie nie zgodził się Ziemiec. To ubeckie metody. Po co to robisz?!" – zwrócił się Ziemiec do dziennikarki "GW".
"Media stały się tożsamościowe"
Dziennikarz "Wiadomości" TVP niezwykle krytycznie ocenił kondycję dzisiejszych mediów. Jak mówił studentom, "nie ma, nie było i nie będzie niezależnych dziennikarzy". – Mogą być wyjątki na takiej zasadzie, że ktoś ma bardzo bogatych rodziców, którzy go sponsorują we wszystkim. I nie musi go interesować zysk, pieniądze ani to, że musi zapłacić za czynsz, za dzieci w szkole, za chorobę rodzica (...) Ja przychodziłem do mediów, które starały się być obiektywne. Dawno temu prezes TVP mówił żartobliwie, że poglądy trzeba zostawić w szatni, wieszając płaszcz, i ja się z tym zgadzałem. Ale wiem, że jestem ginącym gatunkiem, dinozaurem, z którego i wy się pewnie śmiejecie. I moi widzowie się śmieją, i moi koledzy też się śmieją. Media stały się tożsamościowe – przytacza jego słowa "GW".
"Mówienie, że media publiczne były kiedykolwiek dziewicą, to jest mijanie się z prawdą"
"GW" relacjonuje też, że Ziemiec tłumaczył studentom, że jeśli media w ogóle kogoś kreują, "to swoje zaplecze, swoje plemię, swoją sektę”. – Mówimy do swojego odbiorcy. Dajemy swoich gości, czyli tych, którzy przez odbiorców są mile i chętnie widziani. Ja pracuję w telewizji polskiej od wielu lat, więc przeżyłem wielu prezesów, mam nadzieję, że przeżyję jeszcze kolejnych. I muszę z przykrością powiedzieć, że widz także się zmienił – wyjaśniał.
Prowadzący "Wiadomości" musiał się także zmierzyć z zarzutami nt propagandy w mediach publicznych. – Nie jestem ani prezesem, ani dyrektorem, ani nawet szefem redakcji, więc nie chcę być chłopcem do bicia. Jestem tylko pracownikiem winnicy pańskiej i byłem nim zawsze. I mówienie, że media publiczne były kiedykolwiek dziewicą, to jest mijanie się z prawdą. Nigdy nie były dziewicą, mogłyby być tylko w mniejszym lub większym stopniu... nie powiem czym, ugryzę się teraz w język. Za długo tam pracuję i nie widzę światełka w tunelu – odpowiedział.
Krzysztof Ziemiec został także zapytany przez studentów, czy jest nadzieja na niezależne dziennikarstwo w Polsce. – Ja się staram robić każdego dnia, co mogę, i dostaję wciry z obu stron. Dla jednych jestem frajerem, dla innych zdrajcą. Muszę się z tym zmagać. Czy warto? Nie wiem, to się okaże u św. Piotra, czy to była słuszna droga. Nie mam z tego tytułu żadnych profitów ani z jednej, ani z drugiej strony. Dla wszystkich jestem niechcianym dzieckiem. Nie chcę mówić, że jestem niezależny, bo tego nie ma. Ale gdzieś są jakieś granice, jak w matematyce od A do B. Staram się rozpychać, jak mogę, na lewą i prawą stronę tego zbioru – mówił.