"Potwierdzam: mam w ostatnich 2 tyg. nasilenie pogróżek, również takich w których pada mój adres zamieszkania, jest też scenariusz mojego pogrzebu. Normalny człowiek musi się wystraszyć więc się obawiam, ale z drogi nie zejdę - będą kolejne teksty o Gawor i jej współpracownikach" – zapowiedział Cenckiewicz na Twitterze.
W połowie sierpnia wyszło na jaw, że Ewa Gawor, która zasłynęła bulwersującą decyzją o rozwiązaniu Marszu Powstania Warszawskiego, ukrywała fakt, że była funkcjonariuszką MSW Czesława Kiszczaka. Jej przeszłość zbadał Cenckiewicz. Potem "Gazeta Polska Codziennie" ujawnia kolejny wątek, tym razem związany z upamiętnieniem ofiar katastrofy smoleńskiej.
Z nieoficjalnych informacji "GPC" wynika, że to na polecenie Gawor warszawska straż miejska nie reagowała, gdy atakowano obrońców krzyża ustawionego w 2010 r. przed Pałacem Prezydenckim. Podległe jej służby porządkowe miały też usuwać tulipany, przynoszone w hołdzie zmarłej pierwszej damie, Marii Kaczyńskiej.
Według dziennika urzędniczka Hanny Gronkiewicz-Waltz odpowiada też za siłowy demontaż namiotu stowarzyszenia Solidarni 2010, który był ustawiony na Krakowskim Przedmieściu.
Ewa Gawor jest szefową Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m. st. Warszawy.
Czytaj też:
Komunistyczna przeszłość Gawor. "GPC" ujawnia wątek smoleński