Uderzyła „z liścia” działaczkę KOD. Teraz się tłumaczy

Uderzyła „z liścia” działaczkę KOD. Teraz się tłumaczy

Dodano: 
Moment uderzenia w twarz
Moment uderzenia w twarzŹródło:Twitter / @wolne_media_pl
Przyznaję, że kierowana wzburzeniem wobec niszczenia powagi i majestatu uroczystości ku czci Tych, którzy walczyli o wolność Polski, pozwoliłam sobie na gest zbyt daleko idący. Uczyniłam to w rozpaczy i uniesieniu. Wyrażam ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji. Jestem świadoma konsekwencji swego czynu, część z nich już poniosłam – napisała w specjalnym oświadczeniu Dominika Arendt-Wittchen, która 1 września przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie uderzyła w twarz działaczkę Komitetu Obrony Demokracji.

Do zdarzenia doszło 1 września, podczas uroczystości z okazji Dnia Weterana, w rocznicę wybuchu II wojny światowej. Grupka działaczy totalnej opozycji tradycyjnie usiłowała zakłócić uroczystości. Wtedy podbiegła do nich Arendt-Wittchen, pełnomocnik wojewody dolnośląskiego ds. Kombatantów. Kobieta uderzyła w twarz jedną z demonstrujących.

Sprawa stała się głośna, a środowisko KOD wykorzystuje ją do pokazania, że jest prześladowane przez obecną władzę. Zachowanie Arendt-Wittchen wywołało oburzenie także po prawej stronie politycznej i medialnej.

Część mediów broniła jednak kobiety, zaś portal Niezależna.pl opublikował jej oświadczenie. Jak tłumaczy, jej zachowanie było spowodowane emocjami, związanymi z zakłóceniem patriotycznej uroczystości. Jak twierdzi Wittchen, bohaterami tego dnia byli nie politycy, ale weterani II wojny światowej:

„1 września 2018 roku, w jednym z najświętszych miejsc dla każdego Polaka, nieopodal Grobu Nieznanego Żołnierza, miały miejsce uroczystości rocznicowe, związane ze Światowym Zjazdem Kombatantów, na który przyjechali Weterani z 16 państw, w tym byli więźniowie obozów koncentracyjnych. Niektórzy mają po 90 - 100 lat, niektórzy nawet więcej. Wielu z tych Weteranów ma świadomość, że przyjechało do Ojczyzny po raz ostatni” – pisze Arendt-Wittchen.

„Kiedy za barierkami rozległ się krzyk, wielu Kombatantów, a szczególnie ci, którzy przyjechali z zagranicy, zupełnie nie wiedziało, co się dzieje. Zrobiła się bardzo nieprzyjemna, nerwowa atmosfera. Weterani pytali, co się dzieje. Zobaczyłam łzy na twarzy jednego z Nich. Nie wiedziałam, co robić. Czekałam, aż ktoś zareaguje. Nikt ze służb po jednej ani drugiej stronie barierek nie wykonywał żadnego ruchu. Przemówienie Prezydenta RP trwało, a krzyki nabierały na sile” – dodaje.

Wtedy właśnie Arendt -Wittchen spoliczkowała „Rudą”, znaną z agresywnych działań aktywistkę KOD. „Przyznaję, że kierowana wzburzeniem wobec niszczenia powagi i majestatu uroczystości ku czci Tych, którzy walczyli o wolność Polski, pozwoliłam sobie na gest zbyt daleko idący. Uczyniłam to w rozpaczy i uniesieniu. Wyrażam ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji. Jestem świadoma konsekwencji swego czynu, część z nich już poniosłam” – czytamy w oświadczeniu.

Dominika Arendt-Wittchen nie jest już pełnomocnikiem wojewody dolnośląskiego.

Czytaj też:
Liściem w pysk paskudę
Czytaj też:
Płużański: Spoliczkowanie było złe. Ale ludzie tacy, jak towarzyszka „Ruda” powinni zniknąć z przestrzeni publicznej

Źródło: Niezalezna.pl
Czytaj także