Bugaj: Nie chciałbym być w skórze liderów PiS
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Bugaj: Nie  chciałbym być w skórze liderów PiS

Dodano: 
Prof. Ryszard Bugaj
Prof. Ryszard Bugaj Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Jeżeli PiS złagodzi kurs, może stracić twardy elektorat. Jeśli kurs zaostrzy, wywoła permanentny konflikt, straci zdolność koalicyjną. Nie chciałbym być w skórze tego, kto musi w PiS podejmować decyzje – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Ryszard Bugaj, ekonomista z Polskiej Akademii Nauk, były przewodniczący Unii Pracy.

Jak ocenia Pan wynik lewicy w ostatnich wyborach samorządowych?

Ryszard Bugaj: Wiele osób mnie o to pyta i zawsze mam z tym pytaniem kłopot.

Dlaczego?

Bo wszyscy w Polsce jako lewicę oceniają Sojusz Lewicy Demokratycznej. Tymczasem to formacja stricte liberalna, z tym, że o peerelowskim rodowodzie. Zaakceptowała zasady demokratycznej gry, więc nie odmawiam jej prawa do uczestnictwa w niej. Jednak to formacja liberalna, warto wspomnieć, że najbardziej wolnorynkowe reformy gospodarcze były przeprowadzane właśnie za ich rządów. W ogóle w Polsce jedyną formacją lewicową w sensie upomnienia się o słabszych było Prawo i Sprawiedliwość. To dlatego do pewnego momentu byłem tej formacji życzliwy.

A pozostałe partie?

Unia Wolności, a potem Platforma Obywatelska i SLD reprezentowały interesy najbogatszych. „Okrakiem” siedziało Polskie Stronnictwo Ludowe, jednak i ta formacja przez osiem lat trwania w koalicji z Platformą Obywatelską przeszła na pozycje liberalne. Stąd jako jedyna formacja prosocjalna jawi się PiS. Przepraszam – zapomniałbym jeszcze o partii Razem. To ugrupowanie naprawdę lewicowe. Jednak niestety jest tak hermetyczne i autystyczne, że ciężko mu wróżyć świetlaną przyszłość. Wynik wyborów samorządowych zresztą to potwierdza.

Wróćmy do Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Czy ugrupowanie to ma jeszcze szanse na samodzielne funkcjonowanie, czy też dołączy do Koalicji Obywatelskiej?

Ciężko wyrokować. To jest raczej pytanie w ogóle o przyszłość tej koalicji. Moim zdaniem powinna się ona poszerzać. Jednak stanie przed pytaniami o tożsamość, o to, w którą iść ma stronę, poza powstrzymywaniem PiS. Te pytania na razie pozostają bez odpowiedzi.

Samo Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory do sejmików, ale w mniejszych rozmiarach niż zakładano. W dużych miastach poniosło klęskę. Partia rządząca stoi przed dylematem – zaostrzać kurs, czy przeciwnie, postawić na politykę bardziej koncyliacyjną. Jak powinni postąpić liderzy PiS?

To jest bardzo dobre pytanie. Ale nie ma na nie dobrej odpowiedzi. Bo jeżeli PiS zaostrzy kurs, to zachowa mobilizację we własnym elektoracie. Ale na pewno wywoła też konflikt zarówno w kraju, jak i za granicą. Nie będzie w stanie poszerzyć elektoratu o bardziej umiarkowanych wyborców. Wreszcie – straci już całkowicie jakiekolwiek zdolności koalicyjne. Z drugiej strony złagodzenie kursu może wyprostować relacje w Unii Europejskiej, może załagodzić wewnętrzną wojnę w Polsce i zwiększyć zdolności koalicyjne PiS. Ale wywoła to opór twardej prawicy, może doprowadzić do utraty części wiernego elektoratu, nawet rozłamu w partii. To trudny problem, nie chciałbym być w skórze tego, kto ma go rozstrzygać.

Czytaj też:
Kik: Czarzasty inteligentny ale całkiem bezideowy

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także