Ofiara gwałciciela z Gdyni: Obezwładnił mnie, rzucając na ziemię, twarzą do podłogi

Ofiara gwałciciela z Gdyni: Obezwładnił mnie, rzucając na ziemię, twarzą do podłogi

Dodano: 
Policjanci z Gdyni prowadzą poszukiwania sprawców napaści na tle seksualnym (fot. materiał policji)
Policjanci z Gdyni prowadzą poszukiwania sprawców napaści na tle seksualnym (fot. materiał policji) Źródło:Policja Gdynia
W piątek 12 października we wczesnych godzinach rannych mężczyzna zaatakował dwie kobiety – w Chyloni i na Oksywiu w Gdyni. – Naiwnie pozwoliłam się temu zboczeńcowi zagadać na głównym, dużym skrzyżowaniu morska-estakada – przyznaje jedna z ofiar mężczyzny.

Jak podaje policja, do pierwszego zdarzenia doszło na terenie Gdyni Chyloni około godziny 4:00 rano. Jak wynika z informacji przekazanych przez pokrzywdzoną 24-letnią mieszkankę Gdyni, została ona zaatakowana przez nieznanego jej mężczyznę w wieku około 30 lat. Po ataku kobieta wróciła do miejsca zamieszkania i poinformowała o zdarzeniu swojego partnera, po czym wraz z nim poszła w okolice miejsca gdzie doszło do ataku. Wtedy właśnie o całym zdarzeniu poinformowała policjantów, którzy natychmiast udali się na miejsce.

Do podobnego zdarzenia doszło tego samego dnia około godziny 6:00 w Gdyni Oksywiu. 22-letnia kobietę również zaatakował młody mężczyzna – czytamy dalej w komunikacie policji. W tym przypadku policjanci pracujący nad sprawą zabezpieczyli monitoring, na którym został zarejestrowany wizerunek mężczyzny mogącego mieć związek z tą napaścią. To nagranie za pośrednictwem mediów zostało przekazane do publicznej wiadomości.

Poniżej nagranie z monitoringu, na którym znajduje się prawdopodobnie sprawca napaści.

"Chcę, żeby inni ludzie usłyszeli tę historię"

Obydwie kobiety współpracują z policją i czekają aż sprawca zostanie zatrzymany. 22-letnia Lucyna, której udało się uciec gwałcicielowi, zamieściła post na Facebooku, w którym opisała sytuację i rysopis sprawcy. "Napastnik miał ok. 170-180 cm wzrostu i wyglądał na 25-30 lat. Miał na sobie szaro-niebieską kurtkę ortalionową oraz szary plecak, przewieszony przez oba ramiona. Miał na głowie kaptur, ale jestem pewna, że był łysy lub miał bardzo krótkie, jasne włosy. Po nieudanej napaści uciekał ul. płk. Dąbka w stronę ul. Zielonej. Prawdopodobnie wysiadł ze mną z autobusu linii nr 150. Wyjechałam ze Wzgórza św. Maksymiliana o 5:39 i wysiadłam na końcowym przystanku o 6:06" – czytamy we wpisie.

Druga z ofiar również zdecydowała się opisać sytuację, gdyż jak tłumaczy, zależy jej na bezpieczeństwie innych kobiet. – Obezwładnił mnie, rzucając na ziemię twarzą do podłogi. To jest chyba najbardziej bezbronna pozycja. Nie mogłam się obronić. Zaczęłam krzyczeć, ale zasłonił mi usta. Dodał także, że jeżeli się nie uspokoję, to mnie zabije. Początkowo straciłam wszelką nadzieję, ale potem instynkt samozachowawczy i chęć przetrwania dodały mi sił. Nie zastanawiałam się długo, żeby ujawnić sprawę. Chcę, żeby inni ludzie usłyszeli tę historię – opowiadała 22-latka w rozmowie z dziennikarzem Radia Gdańsk.

Czytaj też:
Tragiczny finał kłótni małżeńskiej. Kobieta nie żyje, jej mąż trafił do szpitala
Czytaj też:
Raper zginął podczas kręcenia teledysku. Spadł ze skrzydła samolotu

Źródło: Radio Gdańsk/Gazeta Wyborcza
Czytaj także