Chwedoruk: Afera KNF uderza w relacje PiS z dużym biznesem
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Chwedoruk: Afera KNF uderza w relacje PiS z dużym biznesem

Dodano: 
Rafał Chwedoruk
Rafał Chwedoruk Źródło: PAP / Marcin Obara
Pozyskanie części elit biznesu przez obóz rządowy byłoby ogromnym problemem dla opozycji. Dyskusja o taśmach może skomplikować PiS-owi realizację tego planu. I to jest moim zdaniem ważniejszy wymiar tej afery niż kwestie czystej polityki – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. zw. dr hab. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Jednym z głównych wydarzeń kończącego się tygodnia była afera KNF. Na ile zaszkodzi ona partii rządzącej?

Rafał Chwedoruk: Wszystko zależy od tego na ile – mówiąc językiem prokuratorów – sprawa jest rozwojowa. Czy pojawi się w niej coś nowego. Jeśli nie i opinia publiczna będzie bazować na tym, co ujawnione zostało do tej pory, nie będzie mieć to wielkiego wpływu na postawy wyborców. Na tym etapie ta afera ma mniejsze znaczenie dla poszczególnych segmentów wyborców PiS. Zdecydowanie większe dla relacji między partią rządzącą a elitami biznesu.

To znaczy?

Na całym świecie partie, które wygrały na hasłach antyestablishmentowych w pewnym momencie dochodzą jednak do wniosku, że nie da się skutecznie rządzić bez jakiegoś konsensusu przynajmniej z częścią elit. Płacąc za to cenę ustępstwami w pewnych kwestiach. Przykłady takich działań widać na przykładzie wielu krajów. W Polsce być może zaczynem takiego porozumienia rządu z elitami miała być nominacja Mateusza Morawieckiego na stanowisko premiera. Pozyskanie części elit biznesu przez obóz rządowy byłoby ogromnym problemem dla opozycji. Dyskusja o taśmach ma skomplikować PiS-owi realizację tego planu. I to jest moim zdaniem ważniejszy wymiar tej afery niż kwestie czystej polityki. Szczególnie, że do wyborów zostało kilka miesięcy, a dynamika tej sprawy będzie wygasać.

Jednak już zaczęły się porównania do afery Rywina, po której zaczął się zjazd w dół Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Tak, tylko, że po pierwsze – SLD zyskało w 2001 roku ogromne poparcie, jednak elektorat ten był bardzo niejednorodny. Tak naprawdę tamte wybory były czymś w rodzaju plebiscytu nad rządami Akcji Wyborczej Solidarność. Tymczasem reformy AWS były nieudane, negatywne skutki odczuły wszystkie grupy społeczne. A więc Sojusz wybory wygrał na sprzeciwie do reform AWS, ale nie zgromadził tak licznego żelaznego elektoratu, jaki ma Prawo i Sprawiedliwość. Stąd i straty po aferze były tam dużo większe. Po drugie – polska polityka wygląda dziś inaczej niż wtedy. W XXI wieku możliwości przepływu szerszych grup wyborców były dużo większe niż teraz. Dziś walka toczy się o stosunkowo niewielkie segmenty elektoratu. Po trzecie – jest jeszcze jeden bardzo istotny element.

Jaki?

Afera Rywina sama w sobie nie jawi się dziś jako ta największa, czy najgroźniejsza. Jednak ujawniła pewne kulisy działania polskich elit. Dziś nikt nie ma złudzeń co do tego, że tego typu zakulisowe rozmówcy się zdarzają. To kolejny powód, dla którego nie sądzę, by afera KNF wywołała jakiś wstrząs. Oczywiście jeżeli ukażą się kolejne nagrania, w niekorzystnym świetle pokazujące inne osoby PiS, ważniejsze od prezesa KNF Marka Chrzanowskiego, partia rządząca znajdzie się w sytuacji dość trudnej. Ale niekoniecznie beznadziejnej, bo ostatnie lata pokazały, że bipolaryzacja sceny politycznej pokazuje wyraźnie, że elektoraty obu partii są nastawione w ten sposób, że wyborcy jednej ze stron nigdy nie uwierzą w informacje na temat afer z udziałem „ich” polityków i tak samo wyborcy drugiej strony „nakręcają się”, że afera dotyczy nielubianej przez nich partii. Ale w kontekście wyborów nie zmienia to wiele. Ale podkreślam – możemy mówić to na obecnym etapie, nie wiemy, co przyniosą kolejne dni i tygodnie, czy nie dowiemy się czegoś więcej, czy jakieś nowe nagrania wypłyną.

Andrzej Stankiewicz w Onecie napisał, że sprawa KNF ma ogromny wpływ na układ sił w samym obozie rządzącym. Bo były już szef KNF Marek Chrzanowski to człowiek prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego, który jest w sojuszu z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą oraz SKOK-ami. Sojusz ten wymierzony ma być w premiera Morawieckiego, któremu ujawnienie afery w gruncie rzeczy pomogło.

Myślę, że żadne „krwawe” walki nie są dziś w interesie ani żadnego nurtu w obozie władzy, ani dla całej Zjednoczonej Prawicy. Chodzi o terminarz wyborczy. Wprawdzie najbliższe wybory do Europarlamentu nie są najistotniejsze dla PiS, to jednak stanowią wstęp do wyborów parlamentarnych. Dlatego te tarcia w obozie władzy będą raczej wyciszane.

A czy można powiedzieć, że na przykład frakcja premiera jednak zyskała na sprawie KNF?

Myślę, że ta sprawa nie służy żadnemu nurtowi w PiS. Jeśli pojawia się tam nazwisko Adama Glapińskiego, to przecież wszyscy wiedzą, że od lat należy on do głównego „jądra” PiS-u. A więc dla centrali partii kryzys w sprawie KNF na pewno jest niewygodny. Podobnie dla premiera Morawieckiego. Jednak jest on przedstawicielem obozu władzy i każdy taki kryzys władzę tę podkopuje. Wrażenie chaosu wizerunkowi rządu nie służy a już z całą pewnością nie służy technokratycznemu wizerunkowi budowanemu wokół obecnego premiera. A w przypadku Zbigniewa Ziobro jego krytycy też znajdą argumenty przeciwko niemu, jak choćby ten, że działania w sprawie KNF były zbyt wolne – prokuraturę wyprzedziło CBA. Paradoksalnie sprawa KNF nie zmienia wiele w układzie sił w obozie władzy.

Czytaj też:
Kolejna taśma z rozmowy Czarnecki-Chrzanowski. Giertych: Złożę nagranie w prokuraturze
Czytaj też:
Prezydent zostanie przesłuchany ws. KNF? Tego chce Giertych

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także