"Pozwolimy mordować chore dzieci, bo wiemy że i tak znów na nas zagłosujecie". Mocna odpowiedź Godek na słowa Legutki

"Pozwolimy mordować chore dzieci, bo wiemy że i tak znów na nas zagłosujecie". Mocna odpowiedź Godek na słowa Legutki

Dodano: 
Kaja Godek w Sejmie
Kaja Godek w SejmieŹródło:TVP
Politycy nie wprowadzają ochrony życia nie dlatego, że obawiają się tzw. lewej strony, lecz dlatego, że nie boją się prawej. Wiedzą, że mogą z katolickim elektoratem „pogrywać” w nieskończoność, a ten i tak pokornie pójdzie do urn i na nich zagłosuje - powiedziała Kaja Godek, pełnomocniczka inicjatywy ustawodawczej "Zatrzymaj Aborcję"

Europoseł Prawa i Sprawiedliwości zapytany został w ostatnim czasie o to, kiedy partia rządząca zajmie się projektem pod którym podpisało się blisko 900 tys. obywateli, a dotyczącym zakazu aborcji eugenicznej. Ryszard Legutko oświadczył, że PiS na pewno nie zajmie się tą sprawą przez przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi. Do tej zapowiedzi odniosła się w rozmowie z portalem PCh24.pl Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina.

twitter

Pełnomocniczka inicjatywy ustawodawczej "Zatrzymaj Aborcję" powiedziała, że wypowiedź europosła Legutki można traktować jako swego rodzaju wyraz strategii Prawa i Sprawiedliwości wobec środowisk pro life. – Można streścić ją w następujących słowach: pozwolimy mordować chore dzieci, ponieważ nam się to opłaca politycznie. Pozwolimy mordować chore dzieci, bo wiemy, że możemy was zlekceważyć, możemy zlekceważyć Episkopat, wiemy, że wy wszyscy i tak w następnych wyborach na nas zagłosujecie – powiedziała.

Kaja Godek zwróciła uwagę, że słowa prof. Legutki padły podczas kongresu małżeństwa i rodziny w Krakowie, organizowanego przez Archidiecezję Krakowską oraz Wydział Duszpasterstwa Rodzin. – Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której wydarzenie organizowane przez Kościół zostało użyte do wygłoszenia apologii tak zwanego kompromisu aborcyjnego. To pokazuje, co oznaczają stawiane czasem Kościołowi zarzuty mieszania się do polityki. Kościół ma się od niej separować, natomiast sfera polityczna bardzo chętnie wchodzi do Kościoła. Politycy używają go do swoich celów. W tym wypadku wykorzystano kongres małżeństwa i rodziny do tego by ogłosić potrzebę utrzymania stanu prawnego pozwalającego zabijać niepełnosprawne dzieci – dodała.

Pytana, czy Prawo i Sprawiedliwość nie decyduje się na zwiększenie prawnej ochrony życia nienarodzonych w obawie przed reakcją feministek, Godek oceniła, że nie tu leży przyczyna. – Uważam, że politycy nie wprowadzają ochrony życia nie dlatego, że obawiają się tak zwanej lewej strony, lecz dlatego, że nie boją się prawej. Wiedzą, że mogą z katolickim elektoratem „pogrywać” w nieskończoność, a ten i tak pokornie pójdzie do urn i na nich zagłosuje – wskazała pełnomocniczka inicjatywy ustawodawczej "Zatrzymaj Aborcję". Kaja Godek dodała, iż dwukrotnie sprawozdawała projekty pro life w trakcie rządów poprzedniej ekipy. – Różnica między nią a tą obecną w sferze ochrony życia jest minimalna, a w zasadzie żadna. Ochrony jak nie było wtedy, tak nie ma i teraz – skwitowała.

Czytaj też:
PiS nie chce umierać za aborcję

Źródło: pch24.pl
Czytaj także