Andrzej Gwiazda: Stan wojenny umożliwił gnicie Solidarności
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Andrzej Gwiazda: Stan wojenny umożliwił gnicie Solidarności

Dodano: 
Akcja MO w czasie stanu wojennego. Autor nieznany
Akcja MO w czasie stanu wojennego. Autor nieznanyŹródło:Wikimedia Commons
W jednym z grypsów w stanie wojennym napisałem, że Solidarność może wygrać lub przegrać, ale nie może zgnić. A za zgnicie uważam rejestrację drugiej Solidarności, do której doszło kilka lat później. Okrągły stół, Magdalenka. Wódeczki, kieliszeczki. Drugą Solidarność zarejestrowano bez prawa do strajku, za to z jedynowładztwem Wałęsy. III RP w tej formie jest też efektem stanu wojennego – mówi portalowi DoRzeczy.pl Andrzej Gwiazda, jeden z legendarnych przywódców Solidarności.

Przypada dziś 37. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Czym był ten dzień dla ruchu Solidarności?

Andrzej Gwiazda: Dla zwykłych działaczy, był zaskoczeniem. Lech Wałęsa był wtedy na tyle mocny, że utrudnił, czy wręcz uniemożliwił przygotowanie społeczeństwa do stanu wojennego, wtedy mówiło się wyjątkowego.

W jaki sposób?

Stan wojenny zastał mnie w czasie obrad Komisji Krajowej w hali BHP. Ja na tym spotkaniu zostałem wybrany przewodniczącym komisji uchwał i wniosków. Trzy razy zgłaszałem wniosek aby odstąpić od planu obrad i zająć się dwiema sprawami. Stosunkiem do planowanych podwyżek cen i właśnie planom wprowadzenia przez władzę stanu wyjątkowego. Trzykrotnie komisja odrzuciła mój wniosek.

Czyli we władzach związku Spodziewaliście się stanu wojennego?

To, że stan wyjątkowy, czy wojenny będzie, wiedzieliśmy doskonale. Pomyliliśmy się tylko co do daty - Jaruzelski okazał się lepszym strategiem od nas. My byliśmy przekonani, że stan zostanie wprowadzony, myśleliśmy jednak, że będzie ogłoszony tydzień później – 20 grudnia.

Dlaczego?

Ogłoszenie tego przed wigilią, świętami, dawało większą pewność, że komuniści unikną masowych protestów w zakładach pracy. Jaruzelski zdecydował się jednak na uderzenie z zaskoczenia i okazało się, że miał rację. Natomiast wracając do nocy z 12 na 13 grudnia – jak kończyło się spotkanie w hali BHP, rozdawałem kolegom instrukcję jak zachować się w stanie wyjątkowym. Dotyczyła tego, jakie będą prawa, jak się mają zachować ludzie. Nikt nie zgodził się tej instrukcji podpisać – ani prezydium regionu, ani Komisja Krajowa.

Co to oznaczało?

Gdyby instrukcja, której mieliśmy wydrukowanych 10 tysięcy sztuk, trafiła do zakładów pracy, gdyby ją czytali działacze Solidarności, stan wojenny, nawet ogłoszony tydzień wcześniej, nie byłby gromem z jasnego nieba. Tymczasem był szok i dezorientacja. Trzeba to uwzględniać oceniając zachowania. Nie mamy powodu mieć pretensji do szeregowych działaczy związku, że nie było masowych protestów.

Ta instrukcja zawierała wezwanie do tego protestu?

Oczywiście nie byliśmy w stanie w stu procentach przewidzieć tego, co WRONA zrobi, ale jednak nieco mogliśmy pewne rzeczy uprzedzić. W samej instrukcji było napisane wyraźnie, że załogi nie mogą przerwać protestu, do czasu wypuszczenia na wolność wszystkich członków władz krajowych związku. Wracając do moich wspomnień tamtego dnia – wyszedłem z obrad komisji razem z Bujakiem, odprowadzałem go na pociąg. I zauważyłem wtedy patrole bezpieki po cywilnemu. Ostrzegłem go, być może dzięki temu Bujak uniknął wtedy aresztowania. Wsiadł do pociągu do Warszawy, kolejarze zatrzymali skład w tunelu przed Dworcem Centralnym, Bujak wysiadł i w ten sposób zgubił ogon. Wróciłem do domu, tam było już „standardowo”.

To znaczy?

W nocy wywalili drzwi w mieszkaniu i nas wywieźli.

Na czym polegało to uniemożliwianie przez Wałęsę przekazania tej instrukcji, czym argumentował swój sprzeciw?

Wałęsa na wspomnianych obradach komisji powiedział, że jako przewodniczący Komisji Krajowej nie zgadza się na to, by o stanie wyjątkowym dyskutować, bo nie należy komunistom podpowiadać. Część Komisji Krajowej uwierzyła, zajęto się siatkami płac, a nie przygotowaniem do stanu wyjątkowego. Na tyle wpływu Wałęsa miał.

Był przewodniczącym Solidarności, to chyba naturalne?

Ale Wałęsa nie był wtedy przewodniczącym Solidarności! Nie było przewodniczącego jako takiego. Wałęsa należał do prezydium. Był przewodniczącym Komisji Krajowej. Polegało to na tym, że prowadził jej obrady, reprezentował. I swoją funkcję pełnił jedynie podczas obrad! Pewien przywilej Wałęsy polegał na tym, że jeżeli w Komisji Krajowej bądź prezydium była w jakimś głosowaniu równa liczba głosów, to realizowany był projekt tej grupy, do której należał Wałęsa. Delegaci na pierwszym zjeździe założycielskim Solidarności zgodzili się też na to, by Wałęsa reprezentował związek na zewnątrz.

Co oznaczał stan wojenny, czy było to przysłowiowe złamanie kręgosłupa Solidarności?

Co do tego nie mam wątpliwości. Świadczą o tym choćby moje grypsy. Ja w jednym z nich napisałem, że Solidarność może wygrać lub przegrać, ale nie może zgnić. A za zgnicie uważam rejestrację drugiej Solidarności, do której doszło kilka lat później. Okrągły stół, Magdalenka. Wódeczki, kieliszeczki. Drugą Solidarność zarejestrowano bez prawa do strajku, za to z jedynowładztwem Wałęsy. III RP w tej formie jest też efektem stanu wojennego.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także