Od kilku dni w mediach pojawiają się doniesienia o Martyny Wojciechowskiej oraz Kamili Sukiennik, bliskich współpracownicach prezesa banku centralnego Adama Glapińskiego. Szczególny rozgłos zdobyły informacje dotyczące zarobków Wojciechowskiej.
Te doniesienia są chętnie komentowane zarówno przez opozycyjnych polityków, jak również media i internautów.
– Haniebne, brutalne, prymitywne, seksistowskie pastwienie się nad dwoma matkami, nad ich dziećmi, które chodzą do szkoły i przedszkola, nad mężami i rodzicami – w taki sposób Glapiński zareagował na komentarze jakie padają w stosunku do jego współpracownic.
Prezes NBP podkreślił, że oprócz Martyny Wojciechowskiej jest 13 innych dyrektorów w NBP, którzy zarabiają podobnie, ale oni się z nie muszą mierzyć z tego typu atakami. – Szczególnie się uczepiono dwóch pań dyrektor, z nieznanych mi powodów – z powodu może ich wyglądu czy czegoś innego – mówił Glapiński.
Prezes NBP stwierdził, że podobne zarzuty nie padają pod adresem mężczyzn, którzy objęli podobne stanowiska. – A króluje w tym gazeta, która się mieni recenzentem elegancji, tolerancji, równości płci itd. Nagle kobiety nie mogą zarabiać tyle co mężczyźni? U nas w NBP jest inaczej. Połowa dyrektorów to są kobiety – stwierdził prezes Glapiński.
Czytaj też:
"GW": Glapiński nie przejmuje się sygnałami z NowogrodzkiejCzytaj też:
"Prezes Kaczyński jest odpowiedzialny". Neumann o NBP