Senator PO: Wadą budżetu jest brak wsparcia dla Ukraińców
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Senator PO: Wadą budżetu jest brak wsparcia dla Ukraińców

Dodano: 
Jan Rulewski
Jan Rulewski Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
Oficjalnie w Polsce pracuje 560 tysięcy Ukraińców. W budżecie nie ma żadnej wzmianki o jakimkolwiek programie asymilacyjnym dla tych ludzi. My nie mamy jako państwo dla nich żadnej oferty. I to w sytuacji, gdy cała Europa bije się o pracowników. rozmawiamy o osobach zatrudnionych legalnie, płacących tu podatki. To dzięki nim także są nadwyżki, którymi chwali się rząd. A budżet tego nie zauważa – mówi portalowi DoRzeczy.pl Jan Rulewski, senator Platformy Obywatelskiej.

Jak ocenia Pan budżet na 2019 rok?

Jan Rulewski: Powiem krótko: Dobry, bo wyborczy. Ale jednocześnie był robiony na kolanie. Uwzględniając preferencje wyborcze różnych grup. Oczywiście są w tym budżecie rzeczy pozytywne.

Na przykład?

Mamy gwarancję podwyżek dla służb bliskich zawsze rządowi – organów mundurowych, policji, wojska, pracowników cywilnych tych służb. I to nie budzi wątpliwości w całym Senacie. Niewątpliwie pozytywem jest zmniejszanie deficytu. Dobre jest ujęcie w budżecie dalszego dyscyplinowania systemu podatkowego. Przyjmowanie przez rząd zobowiązań podatkowych, które są na pokrycie twardych wydatków, takich jak emerytury, renty itd. Ale występuje tu jak to określam "amnezja wstępna i następcza".

To znaczy?

Jest problem tego, że w budżecie nie reguluje się problemu postępującej od lat zapaści w wynagrodzeniach pracowników szeroko rozumianej sfery budżetowej – wyłączając służby mundurowe, pozostała część budżetówki została tu niejako pokrzywdzona – mówię tu o pracownikach ZUS, administracji skarbowej, różnych finansowanych przez rząd instytucji. Owszem są tam pewne podwyżki, ale są one nieznaczne, w zasadzie rekompensują jedynie straty, jakie ludzie ci ponieśli w wyniku działań rządu. Oczywiście poważne wątpliwości budzą cięcia wydatków na pewne niezwykle ważne instytucje. Chodzi o wydatki na Rzecznika Praw Obywatelskich, czy Europejskie Centrum Solidarności. Ku mojemu zgorszeniu cięcia na ECS uzasadniał Jarosław Sellin, którego cenię, jednak tym razem stał się takim narratorem strony rządowej. RCS ukarano. I to jest złe.

Niektóre działania ECS budzą jednak wątpliwości…

Cięcia są uzasadniane wykorzystywaniem siedziby ECS do działań innych, niż te, do których ECS zostało stworzone. Dla mnie te uzasadnienia są prostackie. Przecież teatry i opery też czasem są wykorzystywane do spotkań i debat politycznych, podczas których ludzie się kłócą, spierają, dochodzi do wymiany poglądów. I nikt nie postuluje, by z tego powodu ograniczać budżety placówek kulturalnych. To prawda, że w ECS mają miejsce wystąpienia Lecha Wałęsy, które są rządowi nieprzychylne. Ale po pierwsze – to były prezydent i twórca Solidarności. Po drugie, nawet jeśli niektóre jego wystąpienia uznamy za zbyt radykalne, czy nawet skrajne, to nie jest jeszcze powód, by karać całą instytucję! Instytucję, którą odwiedza rocznie 750 tysięcy zwiedzających. To chyba drugi wynik po Wawelu. I jest rzecz szczególnie istotna, której w budżecie nie zauważono.

Jaka?

Oficjalnie w Polsce pracuje 560 tysięcy Ukraińców. W budżecie nie ma żadnej wzmianki o jakimkolwiek programie asymilacyjnym dla tych ludzi. My nie mamy jako państwo dla nich żadnej oferty. I to w sytuacji, gdy cała Europa bije się o pracowników. Mamy ogromną nadwyżkę w Funduszu Pracowniczym. I żadnego pomysłu jak tę ogromną grupę blisko 600 tysięcy ludzi zasymilować. To wielki błąd. Ludzie ci pracują od rana do wieczora, mieszkają w przeludnionych pokojach, są tanią siłą roboczą. Na szczęście na razie nie dochodzi do jakichś konfliktów. Ale pamiętajmy, że mówiąc o 560 tysiącach pracowników rozmawiamy o osobach zatrudnionych legalnie, płacących tu podatki. To dzięki nim także są nadwyżki, którymi chwali się rząd. A budżet tego nie zauważa.

Czytaj też:
Mazurek zapytał Glińskiego o dotacje dla ECS. Wicepremier wyszedł ze studia

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także