15 lutego "Gazeta Wyborcza" napisała, powołując się na zeznania Birgfellnera w prokuraturze, że Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł ks. Rafałowi Sawiczowi z rady fundacji im. Lecha Kaczyńskiego, która jest właścicielem spółki Srebrna.
W połowie lutego Giertych – w imieniu Austriaka – wyzwał do prezesa PiS wezwanie do zwrotu 50 tys. zł, które – jak stwierdził mecenas – "nienależnie pobrał". Giertych dał Kaczyńskiemu tydzień na oddanie pieniędzy i zapowiedział, że w przeciwnym razie skieruje sprawę na drogę sądową. Dzisiaj prawnik powtórzył to samo.
"JK nie odebrał wezwania do zwrotu 50 tysięcy. Pomimo dwukrotnego awizo. W przyszłym tygodniu kierujemy sprawę do sądu" – napisał Giertych na Twitterze, publikując zdjęcie listu do Kaczyńskiego. Widać na nim adnotacje: "mieszkanie zamknięte" i "zwrot do nadawcy".
Sprawę tzw. taśm Kaczyńskiego ujawniła "Gazeta Wyborcza". Gerald Birgfellner, który pracował przy inwestycji związanej z budową dwóch wież przez spółkę Srebrna, uważa, że Kaczyński go oszukał. Austriak złożył przeciwko prezesowi PiS doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Birgfellner był przesłuchiwany w prokuraturze sześciokrotnie.
Czytaj też:
"Rz": Birgfellner ma problem z dowodami przeciwko Kaczyńskiemu