Posłanka PiS, córka śp. Zbigniewa Wassermanna powiedziała, że cały czas jesteśmy "co najmniej w połowie drogi do wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej". – Pierwsze momenty po zdarzeniu są najistotniejsze. W przypadku katastrofy smoleńskiej połamano wszystkie możliwe procedury, stąd cierpimy na brak materiału dowodowego. Tak naprawdę rzeczywiste badania i analizy rozpoczęły się dopiero w roku 2015 – powiedziała.
Wassermann przyznała też, że ma dużo żalu do samej siebie związanego z pobytem w Moskwie po katastrofie smoleńskiej. – Nie wykonałam pewnych rzeczy, które mogłam wykonać. Dlaczego? Bo wierzyłam państwu polskiemu. W momencie, gdy Donald Tusk zapewniał, że wszystko będzie zrobione i zabezpieczone, wierzyłam mu. (...) Zakładałam dobrą wolę po stronie rządu Donalda Tuska i prokuratury wojskowej. Gdybym myślała inaczej i gdyby starczyło mi wtedy sił, to jednak należało doprowadzić do tego, że doszłoby do sekcji zwłok w Polsce, zanim te ciała zostałyby pochowane – stwierdziła.
Czytaj też:
Gosiewska: Mąż wzbudzał miłość wyborców, nienawiść hejterówCzytaj też:
Prof. Zybertowicz: Katastrofa smoleńska jest przedmiotem gry zewnętrznych partnerów