"Ksiądz wziął mnie za rękę i odmówiliśmy modlitwę". Ziemiec wspomina dyżur w TVP z 10 kwietnia 2010 roku

"Ksiądz wziął mnie za rękę i odmówiliśmy modlitwę". Ziemiec wspomina dyżur w TVP z 10 kwietnia 2010 roku

Dodano: 
Krzysztof Ziemiec
Krzysztof Ziemiec Źródło: PAP / Darek Delmanowicz
W 9. rocznicę katastrofy smoleńskiej wspominamy ofiary tej tragedii. Smutek, żal, niedowierzanie – w pierwszych dniach po 10 kwietnia 2010 roku polskie społeczeństwo było pogrążone w żałobie. Polaków połączyła wyjątkowa solidarność i chęć bycia razem. Jak dzień katastrofy TU-154M pamięta dziennikarz TVP Krzysztof Ziemiec?

10 kwietnia 2010 roku Krzysztof Ziemiec pełnił dyżur na antenie TVP. Wszyscy czekali na trasmisję z uroczystości w Katyniu, gdzie zamordowanych przez Rosjan miała uczcić polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. Niespodziewanie jednak planowana relacja z obchodów katyńskch zamieniła się w serwis poświęcony katastrofie lotniczej.

– Miałem wprowadzić uroczystości smoleńskie pracując na miejscu z Warszawie. Z planowanych 6 minut, ten program przekształcił się w dwugodzinny, ciężki program na żywo – wspominał dziś Krzysztof Ziemiec na antenie Polskiego Radio 24. Był on gościem Antoniego Trzmiela, szefa portalu DoRzeczy.pl, a także dziennikarza TVP.

Jak wyglądało przekazywanie tragicznych informacji widzom? – Dziś to wydaje się nieprawdopodobnie. Mamy smartfony, w sekundę wiemy o wszystkim, co wydarzyło się na świecie. 9 lat temu tak nie było. Docierały do nas strzępy informacji. W reżyserce w TVP nie było nawet komputera. Starałem się zachować dystans, żeby nie ulec panice i histerii. To było straszliwie trudne. Każde pytanie może w takiej chwili wydać się banalne, a myśl naiwna. Ale nasi widzowie oczekują, żebyśmy byli dla nich przewodnikami. To były trudne chwile wtedy, ale i w dniach kolejnych. Przeprowadzałem wywiady z rodzinami ofiar. Zdarzało się, że ludzie płakali na wizji – opisuje Krzysztof Ziemiec.

Dziennikarz nie ukrywa, że informacja o śmierci 96. pazażerów TU-154M, m. in. prezydenta Polska, była prawdziwym szokiem: – Zatkało mnie. Na szczęście w studiu wśród gości był ksiądz Tadeusz Issakowicz-Zaleski. Ksiądz wziął mnie za rękę i na antenie odmówiliśmy "Wieczny odpoczynek". Warto mieć obok siebie kogoś, kto jest mądrzejszy i uduchowiony.

Czytaj też:
Melak: Jest wiele przesłanek, że w Smoleńsku doszło do zbrodni

Źródło: Polskie Radio 24
Czytaj także