Maria Kiszczak zdradza tygodnikowi, że Lech Wałęsa był kiedyś w ich domu, przyszedł na rozmowę do jej męża. – Mnie wtedy akurat nie było w domu. Mąż mówił o nim krótko: prosty człowiek, który umiał zaimponować robotnikom – opowiada.
Relacjonując okoliczności przekazania jej przez męża teczki TW Bolka, Kiszczakowa powiedziała, że zapytała wówczas, czy nie lepiej ją oddać Wałęsie. Kiszczak miał wówczas stanowczo zaprotestować. Obawiał się, że zostanie zniszczona. – Mąż chciał ją zachować dla historii. Wiedział, że kiedy Wałęsa został prezydentem, niszczył papiery na swój temat. Czesław bał się, że zniszczy i tę teczkę – mówi wdowa po komunistycznym generale.
Pytana, czy zdawała sobie sprawę z tego, jakiej wagi dokumenty przechowuje, Maria Kiszczak odparła: "Oczywiście. Od dawna wiedziałam też o tym, że Wałęsa był współpracownikiem PRL-owskich służb, więc to nie był dla mnie szok".
Czytaj też:
"Ludzie źli się przyciągają... ". Wałęsa udostępnił film... z Urbanem