Według danych przekazanych przez policję, w wydarzeniu organizowanym pod hasłem "Gniezno –pierwsza stolica wolności" udział wzięło ok. 400 osób. Marsz miał wsparcie działaczy PO i Nowoczesnej. Udział wzięła w nim m. in. posłanka Monika Rosa. Do Gniezna przyjechali aktywiści z Poznania czy Torunia. Przez miasto przeszli manifestanci niosący tęczowe flagi oraz transparenty nawołujące do "równości".
Nie obyło się bez drobnych incydentów. Kontrmanifestację na początku trasy Marszu Równości zorganizowały środowiska narodowe. Grupę kontrmanifestantów od demonstracji skutecznie odgrodziła jednak policja. Gdy pochód wracał na rynek, kilku kontrmanifestantów usiłowało zatrzymać marsz. – Policjanci przekonywali te osoby, żeby umożliwiły wejście na rynek. Jednak nie miały zamiaru ulec. Do tego zrobiły się agresywne i zaczęły rzucać różnymi przedmiotami w policjantów. W związku z tym na ostatnie 150 metrów marszu zmieniono trasę. Wszystko odbyło się w porozumieniu w organizatorem – Wirtualna Polska cytuje asp. sztab. Annę Osińską z gnieźnieńskiej policji. 6 osób biorących udział w kontrmanifestacji zostało zatrzymanych.
Warto zaznaczyć, że początkowo zakaz organizacji Marszu Równości wydał wywodzący się z PO prezydent Gniezna. Tomasz Budasz wydał zakaz organizowania wszystkich kilkunastu zgromadzeń planowanych na sobotę. Włodarz argumentował że "należy założyć, że w jednym miejscu i czasie spotkają się ze sobą bardzo zantagonizowani przedstawiciele różnych grup społecznych, m.in. zwolennicy środowisk LGBT, a także grupy radykalno-prawicowe, kibicowskie i tym podobne". Organizatorzy planowanych na sobotę zgromadzeń zaskarżyli decyzję prezydenta. Ostatecznie decyzję poznańskiego sądu marsz się odbył.
Czytaj też:
"Prosimy o pełną mobilizację". PiS zarejestrowało wszystkie listy wyborczeCzytaj też:
Śmierć na scenie. Widzowie myśleli, że to element skeczu