Kino grozy kojarzy się współczesnym widzom z seksownymi wampirami, atakiem żywych trupów lub kosmicznych potworów, fabułami o nieletnich wilkołakach, karaibskich klątwach i upiorach z wiktoriańskich rezydencji. Żyjąc w epoce anglosaskiego dyktatu kulturowo- -cywilizacyjnego, daliśmy sobie wmówić, że wszystko, co godne uwagi, ma amerykański, względnie brytyjski rodowód. Tymczasem horror – zarówno ten literacki, jak i filmowy – urodził się na niemieckiej ziemi. Był dzieckiem romantyzmu, podobnie jak pornografia. Żerował na atawistycznych lękach: przed ciemnością, obłędem i nagłą śmiercią. Karmił się ludowymi podaniami oraz germańską skłonnością do sięgania tam, gdzie rozum nie sięga, przez samych Niemców myloną z uduchowieniem.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Czas na inwestycję mija 13 czerwca 2025 r.
Kup akcje już dziś i odbierz GRATIS pakiet subskrypcyjny DO RZECZY+
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.