Były prezydent ocenił w rozmowie z "Faktem", że w 1989 r. podczas rozmów opozycji z władzami PRL "do stołu z jednej i z drugiej strony usiedli gracze".
– Komuniści myśleli odwrotnie. Oni kombinowali tak: "dopuśćmy ich (przedstawicieli obozu solidarnościowego – red.), wykonamy tę brudną robotę, wyłuskamy tych grzecznych, damy im małe stanowiska, a niegrzecznych wykasujemy" – stwierdził Wałęsa.
Jego zdaniem ówczesna opozycja musiała się zgodzić na Okrągły stół, bo "właśnie to pozwoliło nam na wbicie klina i na ostateczne zwycięstwo".
– Nie chciałem być prezydentem, ale gdy zauważyłem, że moi koledzy w pewnym sensie zaprzestali walki, pomyślałem, że muszę ją podjąć i zrzucić Wojciecha Jaruzelskiego z funkcji prezydenta – tłumaczy w wywiadzie Wałęsa.
Na koniec stwierdza: – Ruszyłem do przodu, dobiłem komunę, wyrzuciłem generała i wojska sowieckie, i Polska w końcu stała się wolna. Gdybym tak nie zrobił, to komuniści mogliby się odbudować. I wtedy potrzebna byłaby kolejna rewolucja.
Czytaj też:
Kwaśniewski wspomina okrągły stół. I wciąga w to... Jana Pawła II