Między lutym a marcem 2018 r. "Wyborcza" opublikowała dziewięć artykułów na temat rzekomych powiązań jednego z głównych bohaterów afery reprywatyzacyjnej, Jakubem Rudnickim, z ważnymi osobami w PiS. Rudnicki miał o nich pisać w listach wysyłanych z aresztu.
PiS uznało, że opublikowane w "GW" teksty nie były rzetelne i naruszyły dobre imię partii. W pozwie domagało się usunięcia artykułów z internetu, sześciokrotnych przeprosin oraz 30 tys. zł zadośćuczynienia.
W poniedziałek zarzuty partii rządzącej oddalił sędzia Jacek Tyszka i obciążył PiS kwotą 4,3 tys. zł kosztów prawnych. Wyrok nie jest prawomocny. Na razie nie wiadomo, czy partia Jarosława Kaczyńskiego będzie się odwoływać.
Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie uznał, że bohaterowie tekstów "Wyborczej" (m.in. Mariusz Kamiński, Maciej Wąsik i Ernest Bejda) dostali od dziennikarzy pytania trzy dni przed publikacją i mieli wystarczająco dużo czasu na odpowiedź.
Sąd stwierdził też, że w swoim pozwie PiS "nie kwestionuje żadnych faktów" – czytamy w gazecie.
Czytaj też:
Czarzasty: Mendy w obozie władzy to normalna sprawa