"DGP": Sędzia Zaradkiewicz może mieć poważne kłopoty

"DGP": Sędzia Zaradkiewicz może mieć poważne kłopoty

Dodano: 
Kamil Zaradkiewicz
Kamil Zaradkiewicz Źródło: PAP / Rafał Guz
Za sprawą Kamila Zaradkiewicza z Sądu Najwyższego zniknęły akta sprawy. Cała ta historia może znaleźć swój finał w prokuraturze – informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

"DGP" pisze, że zniknęły akta postępowania, na kanwie którego sędzia Sądu Najwyższego prof. Kamil Zaradkiewicz zadał Trybunałowi Konstytucyjnemu pytania prawne mające na celu podważenie dokonanych po 2000 r. powołań sędziów do SN.

"Chodzi o to, że zostali oni wyłonieni w konkursach, które zostały przeprowadzone przez poprzednie składy Krajowej Rady Sądownictwa. Tymczasem, jak wskazuje Zaradkiewicz, TK dwa lata temu uznał część przepisów o KRS za niekonstytucyjne" – czytamy w dzienniku.

Prawny armagedon?

Gazeta zwraca uwagę, że gdyby TK przyznał rację Zaradkiewiczowi, mielibyśmy do czynienia z prawdziwym "prawnym armagedonem", bo pod znakiem zapytania stanęłaby legalność wszystkich orzeczeń wydanych przez takich sędziów.

Według doniesień portalu wPolityce akta spornej sprawy, na mocy decyzji Kamila Zaradkiewicza, najpierw trafiły do Izby Dyscyplinarnej, a stamtąd, jak głosi komunikat na stronie SN, zostały przekazane do TK.

Nie tylko dyscyplinarka

Prezes Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, Dariusz Zawistowski, nie wie, co stało się z aktami i podkreśla, że zostały przekazane niezgodnie z prawem.

"DGP" ustalił nieoficjalnie, że jeżeli akta nie zostaną zwrócone, władze Sądu Najwyższego będą rozważać złożenie zawiadomienia do prokuratury. Z kolei osoby, który brały udział w całym zajściu, mogą się spodziewać kroków zmierzających do pociągnięcia ich do odpowiedzialności dyscyplinarnej lub karnej.

Czytaj też:
"Rz": NIK miażdży instytucję, która jest oczkiem w głowie PiS

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Czytaj także