Turczynowicz-Kieryłło była wczoraj wieczorem gościem TVP i została zapytana o kwestię wolności słowa. Jej wypowiedź wywołała poruszenie w mediach społecznościowych.
– Dowolność korzystania z wolności słowa może prowadzić do zagrożeń, nawet do zagrożeń interesów, które są ważne z perspektywy państwa. W sprawach, w których bardzo mocno broniłam interesu narodowego, tam zaznaczałam te granice, których uważam, nie można przekroczyć, bo już się nie działa w interesie publicznym – stwierdziła szefowa sztabu Dudy.
Kandydatka KO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała w czwartek na konferencji prasowej w Sejmie, że wypowiedź Turczynowicz-Kieryłło ją "dyskwalifikuje".
– Wolność słowa nie może być zła. Zła może być manipulacja, kłamstwo, oszustwo, ale prawda i wolność słowa, wyrażanie własnych poglądów może tylko powodować, że nasze społeczeństwo będzie lepsze, bardziej demokratyczne i że będziemy mogli ze sobą rozmawiać – oświadczyła.
Kidawa-Błońska przekonywała, że słowa szefowej sztabu Dudy to zapowiedź wprowadzania cenzury. – To jest pokazanie do czego dąży PiS: żebyśmy nie mogli swobodnie się wypowiadać, żeby dziennikarze nie mogli mieć swobody oceniania tego, co się dzieje – mówiła.
Czytaj też:
Kontrowersyjne słowa szefowej sztabu Andrzeja Dudy