Żenujące słowa prof. Strzembosza o wyborach

Żenujące słowa prof. Strzembosza o wyborach

Dodano: 
Prawnik, były pierwszy prezes Sądu Najwyższego i były przewodniczący Trybunału Stanu Adam Strzembosz
Prawnik, były pierwszy prezes Sądu Najwyższego i były przewodniczący Trybunału Stanu Adam Strzembosz Źródło:PAP / Jacek Bednarczyk
To jest coś takiego, czego nikt sobie nie wyobrażał, że można przez wicepremiera partii rządzącej przeprowadzać wybory, to może niech je przeprowadzą działacze partii, którzy zbiorą głosy, policzą je i ogłoszą nam wynik wyborczy. Wicepremier rządzącej partii kieruje wyborami prezydenckimi, no na litość boską. Gdzie my jesteśmy? – pytał w wywiadzie dla Magazynu TVN24 prof. Adam Strzembosz.

Mimo sprzeciwu opozycji i byłego już wicepremiera Jarosława Gowina, Prawo i Sprawiedliwość chce, aby odbyły się one w zaplanowanym terminie – 10 maja. Głosowanie miałoby się odbyć w pełni korespondencyjnie za pośrednictwem Poczty Polskiej. Za organizację wyborów odpowiedzialny jest wicepremier Jacek Sasin. Choć ustawa o głosowaniu korespondencyjnym nie obowiązuje jeszcze, bo dopiero znajduje się w Senacie, przygotowania do wyborów już się zaczęły.

Do sprawy odniósł się w wywiadzie dla Magazynu TVN24 prof. Adam Strzembosz. Zapytany, czy wybory powinny się odbyć, były Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego odparł twierdząco. Zastrzegł jednak, że "w prawidłowej formie".

– Ja rozumiem, że w tej chwili pandemia zmienia sytuację w sposób zasadniczy, wpływa również na sposób przeprowadzenia wyborów. To trzeba skorzystać z tych możliwości prawnych, które pozwalają na legalne odsunięcie akcji wyborczej, na moment, w którym nie będziemy mieli pandemii i wtedy te wybory zostaną prawidłowo przeprowadzone: kandydaci będą mieli te same możliwości działania, będzie można stosować środki propagujące konkretnego kandydata w sposób określony prawem itd. A przede wszystkim przeprowadzenie tych wyborów będzie nie tylko tajne, ale będzie na pewno uczciwe i będzie zabezpieczać to, że ktoś nie dokona tutaj oszustwa i to na wielką skalę – tłumaczył.

Prof. Strzembosz przypomniał, że przed laty Jarosław Kaczyński domagał się przezroczystych urn wyborczych, a Krystyna Pawłowicz mówiła, że wybory korespondencyjne łatwo sfałszować. – Teraz okazuje się, że urna może być jaka kto chce, że nie wiadomo, kto te urny będzie przewoził, kto będzie otwierał pierwszą kopertę, czy będzie mógł czy nie obejrzeć drugą, czy będzie można odsiać te głosy, które nie odpowiadają oczekiwaniom władzy albo nie dostarczyć tych pakietów – mówił. Jak zauwazył, "co najmniej 20 procent Polaków nie mieszka w miejscach, gdzie są zameldowani, nie ma żadnych szans na sprostowanie tego miejsca, gdzie ma być ten pakiet dostarczony". – Nawet dojazd do danej miejscowości, gdzie się było kiedyś zameldowanym, byłby utrudniony. Bezpośredniość nie polega tylko na zakazie dwustopniowego przeprowadzania wyborów, ale też na tym, że ja wrzucam konkretną kartkę bezpośrednio do urny albo odpowiednio zaklejoną do urny doprowadzam, że wiem, że nikt po drodze tego procesu nie zaburzy. Taka obecna korespondencyjna akcja wyborcza jest dla mnie nie do przyjęcia. Czy tu jest gwarancja tajności? Czy jest bezpośredniość? – pytał retorycznie.

Dopytywany, czy taka forma przeprowadzenia wyborów stanowi zagrożenie dla demokracji, prof. Strzembosz odpowiedział: "jeżeli minister powołany na to stanowisko przez określoną partię, prowadzi cały proces wyborczy poza Państwową Komisją Wyborczą i ten proces wyborczy ma tego rodzaju cechy, że nie zapewnia tajności, powszechności, równości, bezpośredniości głosowania, no to chyba opinia może być jednoznaczna".

Czytaj też:
"Wszyscy ci, którzy przyłożą rękę do upadku rządu...". Mocne słowa Bielana
Czytaj też:
"Jest jak erotoman-gawędziarz". Semka bezlitosny dla opozycji

Źródło: TVN24
Czytaj także