Pojawiło się nagranie z samolotu. Słychać na nim krzyki Nawalnego

Pojawiło się nagranie z samolotu. Słychać na nim krzyki Nawalnego

Dodano: 
Rosyjska agencja informacyjna RIA Novosti pokazał moment przewożenia opozycjonisty z samolotu do karetki.
Rosyjska agencja informacyjna RIA Novosti pokazał moment przewożenia opozycjonisty z samolotu do karetki. Źródło:PAP / SERGEI CHIRIKOV
W serwisie Instagram pojawiły się zdjęcia sprzed podróży Nawalnego do Moskwy, a także nagranie z samolotu, gdzie słychać jego krzyk – poinformował na Twitterze Tomasz Jędruchów, korespondent TVP w Moskwie.

Rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny w ciężkim stanie trafił do szpitala. Prawdopodobnie został otruty toksynami, choć nie ma jeszcze wyników testów toksykologicznych.

Tymczasem w mediach społecznościowych pojawiają się nowe informacje o okolicznościach zdarzenia, a także nagrania z lotniska w Omsku.

twitter

W relacji na Instagram Stories Paweł Lebiediew (znany jako Dj Pavlin)pokazał zdjęcie opozycjonisty z kawiarni na lotnisku, a także nagranie z samolotu na którym widać służby medyczne i słychać krzyki Nawalnego.

Rosyjska agencja informacyjna RIA Novosti pokazał natomiast moment przewożenia opozycjonisty z samolotu do karetki.

twitter

Aleksiej Nawalny w ciężkim stanie w szpitalu

Jeden z przywódców opozycji antykremlowskiej w Rosji, Aleksiej Nawalny, został hospitalizowany w Omsku z powodu zatrucia, jest nieprzytomny i znajduje się na oddziale reanimacji – poinformowała w czwartek rano jego rzeczniczka Kira Jarmysz. Jak napisała, opozycjonista w trakcie lotu z Tomska do Moskwy bardzo źle się poczuł i stracił przytomność. "Nawalny mógł zostać otruty, przed podróżą wypił tylko herbatę" – relacjonowała. "Lekarze mówią, że toksyna szybko wchłonęła się wraz gorącym płynem" – napisała na Twitterze.

Według jej informacji, Nawalny miał na chwilę odzyskać przytomność, jednak ten stan nie utrzymał się długo. "Nawalny ponownie stracił przytomność. Został podłączony do respiratora. Na naszą prośbę, do szpitala przyjechała policja" – pisze w kolejnym wpisie na Twitterze Jarmysz.

Źródło: Instagram/Twitter
Czytaj także