"DGP": Z Ukrainy do Polski trafia węgiel na fałszywych papierach

"DGP": Z Ukrainy do Polski trafia węgiel na fałszywych papierach

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneŹródło:Pixabay / Domena Publiczna
Do Polski trafia węgiel wydobywany na kontrolowanych przez separatystów terenach Ukrainy. Wcześniej w Rosji dostaje fałszywe dokumenty. Zarabia na tym szef samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL) – informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

"DGP" pisze, że antracyt, czyli najbardziej energetyczny rodzaj węgla, sprowadza do Polski spółka Doncoaltrade, zarejestrowana w Katowicach. Jej prezesem i głównym udziałowcem jest Ołeksandr Melnyczuk, który przez pewien czas był wiceministrem paliw, energetyki i przemysłu węglowego w ŁRL.

W Rosji surowiec dostaje sfałszowany certyfikat pochodzenia, a wydobywany jest na kontrolowanym przez separatystów wschodzie Ukrainy. Do Unii Europejskiej węgiel trafia quasi-legalnie dzięki rosyjskim dokumentom. Zyski z jego sprzedaży wędrują m.in. do kieszeni Ihora Płotnyckiego, szefa samozwańczej ŁRL – ujawnia gazeta.

Dziennik opisuje też, w jaki sposób surowiec trafia z Donbasu Do Polski. Według ukraińskich mediów mafijni właściciele sprzedają antracyt po 22 dolary za tonę, podczas gdy jego oficjalna cena na polskiej granicy to 140 dolarów.

"DGP" pisze, że Rosja traktuje towar jako import z Ukrainy, bo firma, która go wywozi, jest formalnie zarejestrowana w Kijowie. Ukraina zaś uznaje to za przemyt, ponieważ nie ma kontroli nad granicą ani eksportem z Ługańska.

Gazeta podkreśla, że nie wiadomo, jaka część surowca trafiała bądź nadal trafia do Polski.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Czytaj także