– Póki nie jestem jeszcze prezydentem, mogę to powiedzieć. Zwracam się do mieszkańców wszystkich państw byłego Związku Radzieckiego: popatrzcie na nas – wszystko jest możliwe – zapowiedział zwycięzca wyborów.
Jak pisze dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej" Michał Potocki, Petro Poroszenko uznał swoją porażkę. Zapowiedział, że zadzwoni do rywala z gratulacjami. Jednocześnie wskazał, że choć przestaje być przywódcą Ukrainy, to nie rezygnuje z polityki. – W przyszłym miesiącu odejdę ze stanowiska głowy państwa. Tak zdecydowała większość Ukraińców i ja przyjmuję tę decyzję. Opuszczę swoje biuro, lecz nie odejdę z polityki. Bo nasza ekipa ma obronić zdobycze, które wywalczyliśmy: europejską i euroatlantycką strategię, te cele, które są teraz zagrożone – mówił Poroszenko.
Czytaj też:
"Gyddanzyg" - nowa nazwa skweru im. ks. Jankowskiego?Czytaj też:
"Religijny, ideologiczny fanatyzm". Mocny głos szefa MSWiA