Do dramatycznych wydarzeń miało dojść w zeszłym tygodniu podczas przeprowadzania rutynowej kontroli. Polka wraz z towarzyszącym jej mężczyzną pokazali policjantom dokumenty tożsamości, ale funkcjonariusze uznali, że papiery są fałszywe. Oboje zostali przetransportowani na komendę policji w Arnstadt.
Na miejscu poinformowano ich, że dokumenty jakie okazano, są podrobione. Polka powiedziała wtedy, że w mieszkaniu ma inny dowód tożsamości. Trzech policjantów pojechało z nią do domu. Jeden z funkcjonariuszy czekał na zewnątrz, a dwóch weszło z nią do mieszkania. Tam też mieli ją zgwałcić.
Pierwszy funkcjonariusz był 40-letnim Niemcem. Nie wiadomo, kim był drugi policjant. Niemieckie media wypowiadają się lakonicznie w tym temacie, twierdząc, że jest to człowiek "z tłem migracyjnym".
Dzień po tych wydarzeniach kobieta oskarżyła policjantów o gwałt. Starszy z funkcjonariuszy próbował uciec, obaj zostali jednak zatrzymani. Postawiono im zarzut gwałtu zbiorowego. Grozi im od 3 do 15 lat więzienia.
Czytaj też:
Gwałt ze szczególnym okrucieństwem. Podejrzewany o zgwałcenie 13-miesięcznej dziewczynki usłyszał zarzuty
Czytaj też:
"Zobaczylibyśmy jak demony anty-PiSu...". Zybertowicz o "fali zemsty" po zwycięstwie opozycji