Polska pielęgniarka we Włoszech: Cmentarze są przepełnione

Polska pielęgniarka we Włoszech: Cmentarze są przepełnione

Dodano: 
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP / Andrzej Grygiel
– Na początku wszyscy wzięli to trochę na śmiech, myślano, że to coś jak grypa, że przejdzie i będzie dobrze. Ale potem, niestety, zobaczyliśmy, jak nasi pacjenci odchodzą –  relacjonuje pani Kornelia, polska pielęgniarka pracująca we Włoszech.

Na obecną chwilę we Włoszech z koronawirsa zmarło ponad 2100 osób, a samą chorobę zdiagnozowano u ponad 27 tys. osób. W rozmowie z portalem o2.pl pani Kornelia relacjonuje, jak wygląda sytuacja.

Kobieta podkreśla, że pandemia zdominowała Włochy i całkowicie przestawiła życie ludzi. "Na ulicach jest pusto" – podkreśla.

"W niedzielę rano panowie z firmy pogrzebowej przyszli odebrać od nas pacjenta i powiedzieli, że w ciągu nocy zabrali 15 ciał. Nie mają gdzie ich układać, cmentarze są przepełnione. Nasze kościoły zaczynają wyglądać jak cmentarze, bo trumny w oczekiwaniu na pogrzeby są układane właśnie w kościołach. To jedyne duże i chłodne miejsca, które mogą je pomieścić" – relacjonuje Polka.

Kobieta podkreśla, że szczególnie skomplikowana jest sytuacja ze starszymi osobami. "Od ludzi, którzy mają ponad 70, 80 lat, po prostu nie pobiera się wymazów. Możemy się tylko domyślać, że to jest ten wirus, bo to jest niemożliwe, żeby pacjenci, którzy mają różne patologie, umierali w ciągu 2 czy 3 dni. I żeby było ich aż tylu. Codziennie odchodzi 4, 5 pacjentów" – czytamy na o2.pl.

Czytaj też:
Kolejne przypadki zakażenia koronawirusem. Choruje już 221 osób

Czytaj też:
Tomasz Lis ponownie w szpitalu. Dziennikarz opublikował zdjęcie

Źródło: o2.pl
Czytaj także