Oaza szariatu

Dodano: 
Muzułmanie z wioski Górna Maoča odrzucają demokrację, ale przekonują, że nie mają powiązań z ISIS
Muzułmanie z wioski Górna Maoča odrzucają demokrację, ale przekonują, że nie mają powiązań z ISIS Źródło: Samir Yordamovic/Anadolu Agency/Getty Images
PRZEMYSŁAW KAWALEC | Prawie 30 lat temu Arabowie przywieźli do Bośni "swój" islam. Teraz kraj zbiera tego żniwa. Są miejsca, gdzie zamiast konstytucji obowiązuje szariat, a głównym kierunkiem wyjazdów jest Syria.

Edis Bosnić zapewnia, że ani on, ani jego sąsiedzi nie są terrorystami. Owszem, są radykalni, ale tylko w tym sensie, że gorliwie przestrzegają zasad islamu. Popiera jednak ideę światowego kalifatu. – To nasze marzenie. Chcemy, aby wszyscy muzułmanie żyli w jednym państwie i mieli ten sam paszport, w którym jest napisane, że wierzymy w Allaha i proroka Mahometa – wyjaśnia. W 2018 r. w Bośni i Hercegowinie wybierano m.in. członków Prezydium BiH i posłów do parlamentu państwowego. Uwagę mediów przykuła frekwencja w Górnej Maočy, małej wsi położonej w kantonie tuzlańskim, ok. 30 km od granicy z Chorwacją. Wyniosła ona 0 proc. i był to jedyny taki przypadek w kraju. Gdyby chodziło o inną miejscowość, można by to tłumaczyć brakiem zaufania do polityków. Maoča to jednak przypadek szczególny. Wszyscy jej mieszkańcy to wyznawcy salafizmu – ortodoksyjnej odmiany islamu, charakterystycznej raczej dla Bliskiego Wschodu niż dla Europy.

Źródło: Deutsche Welle
Czytaj także