Wielka Brytania: Kolejne zgony lekarzy rodzą pytania o braki odzieży ochronnej

Wielka Brytania: Kolejne zgony lekarzy rodzą pytania o braki odzieży ochronnej

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / WILL OLIVER
Już 21 pracowników National Health Service (NHS), publicznej brytyjskiej służby zdrowia – głównie lekarzy, ale także pielęgniarek – zmarło z powodu koronawirusa, przez co coraz częściej stawiane są pytania o to, dlaczego dla personelu medycznego brakuje odzieży i sprzętu ochronnego.

Ostatnią z ofiar wśród personelu medycznego jest 53-letni urolog Abdul Mabud Chowdhury, który w połowie marca napisał do premiera Borisa Johnsona zwracając uwagę na problem braku zabezpieczenia personelu medycznego.

W czwartek Chowdhury, po 15 dniach pobytu w szpitalu jako pacjent, zmarł. W tym tygodniu na problem zwracało uwagę także Brytyjskie Stowarzyszenie Medyczne, według którego tylko połowa lekarzy na najbardziej narażonych na ryzyko obszarach, jak oddziały intensywnej terapii, jest wyposażona w maski ochronne.

"To jest herkulesowy wysiłek logistyczny"

Podczas piątkowej konferencji prasowej na Downing Street minister zdrowia Matt Hancock powiedział, że do tej pory podczas epidemii dostarczono 742 mln sztuk środków ochrony osobistej, w tym 161 mln masek, 127 mln fartuchów, 1 mln fartuchów operacyjnych i 345 mln par rękawic.

Minister wyjaśnił, że większym problemem, niż brak odzieży i sprzętu ochronnego dla personelu NHS, jest ich dystrybucja. – To jest herkulesowy wysiłek logistyczny. Połączyliśmy NHS, przemysł prywatny i armię, a właściwie wszystkie siły zbrojne, aby stworzyć gigantyczną sieć dystrybucji środków ochrony osobistej na niespotykaną dotąd skalę – mówił Hancock.

Zastrzegł jednak, że powinny być one używane przez osoby, które faktycznie tego potrzebują. – Jest wystarczająco dużo środków ochrony osobistej, aby wystarczyło, ale tylko wtedy, gdy są one używane zgodnie z naszymi wskazówkami. Konieczne jest, by każdy traktował je jak cenny zasób, którym są. Oznacza to, że należy ich używać tylko wtedy, gdy są potrzebne klinicznie – przekonywał Hancock.

Więcej testów dla służby zdrowia

Tymczasem poprawia się sytuacja w innej kwestii, na którą skarżyli się pracownicy NHS – tego, że brakuje dla nich testów na obecność koronawirusa. Hancock powiedział, że w ciągu poprzedniej doby przeprowadzono w Wielkiej Brytanii ponad 19 tys. testów, co daje już możliwość testowania wszystkich kluczowych pracowników NHS oraz opieki socjalnej.

To spory postęp, bo jeszcze kilka dni temu Wielka Brytania miała problem z osiągnięciem poziomu 10 tys. dziennie i realne wydaje się osiągnięcie minimalnego obiecanego przez Hancocka pułapu – 25 tys. dziennie do końca miesiąca. Zarazem jednak zapewniał on, że celem rządu jest 100 tys. dziennie, choć ta liczba ma uwzględniać też testy na przeciwciała, czyli sprawdzające, czy ktoś już miał wirusa i zbudował odporność, a nie czy ma go obecnie.

Hancock poinformował także, że ani szpitale, ani oddziały intensywnej terapii nie osiągnęły jeszcze maksymalnego obłożenia. Obecnie jest ok. 2000 wolnych łóżek z respiratorami, a podczas gdy liczba pacjentów się stabilizuje, liczba miejsc w szpitalach wzrasta. W piątek gotowość do przyjęcia pacjentów osiągnął drugi z tymczasowych szpitali dla chorych z koronawirusem – utworzony w Narodowym Centrum Wystawienniczym w (NEC) w Birmingham.

Początkowo pomieści on 500 pacjentów, ale jego pojemność może być zwiększona do 1500. Podobnie, jak oddany do użytku na początku tygodnia szpital w londyńskim centrum konferencyjnym ExCeL London. Przekształcenie centrum w szpital zajęło niespełna dwa tygodnie. W piątek poinformowano, że kolejne dwa takie szpitale – oprócz kilku, które już są tworzone – powstaną w Exeter w południowo-zachodniej Anglii i w Sunderland w północno-wschodniej.

Czytaj też:
Dobre informacje z Wielkiej Brytanii. Trójka chorych w wieku 99, 99 i 101 lat pokonała Covid-19
Czytaj też:
Morawiecki w "La Repubblica": Powiedzmy razem BASTA!






Źródło: PAP
Czytaj także