Ustalenia te przedstawił zespół medyczny z hiszpańskiego Uniwersyteckiego Szpitala Wysp Kanaryjskich (HUC). Jak poinformował biorący w nich udział Orlando Acosta, idiopatyczne włóknienie płuc stwierdzane jest nawet po 6-8 tygodniach od przebycia przez zakażonego SARS-CoV-2 choroby. Dodał, że zazwyczaj chodzi o osoby z COVID-19 w ciężkim stanie, leczone na oddziałach intensywnej terapii.
– Wprawdzie większość pacjentów wychodzi z oddziałów intensywnej terapii bez zmian płucnych, ale istnieje też grono osób, u których pojawia się zjawisko włóknienia płuc – dodał.
W trakcie badania prowadzonego we współpracy z Hiszpańskim Towarzystwem Chorób Płuc i Klatki Piersiowej (SEPAR) ekipa medyczna z Wysp Kanaryjskich potwierdziła, że u niektórych pacjentów po przebyciu COVID-19 „niekorzystne zmiany pojawiające się w płucach są trwałe”.
Autorzy studium wskazali, że w związku z pojawieniem się stanów zapalnych w płucach u osób chorych na COVID-19 dochodzi do uszkodzeń pęcherzyków płucnych, które zamiast goić się – zaczynają włóknieć. Ostatecznie pęcherzyki płucne stają się mniej elastyczne i przestają prawidłowo pracować, co prowadzi do trudności z oddychaniem.
W marcu i kwietniu kilka zespołów medycznych z różnych ośrodków na świecie poinformowało, że w trakcie badań osób zakażonym SARS-CoV-2 zaobserwowano występowanie wczesnych zmian włóknieniowych płuc.
Idiopatyczne włóknienie płuc zaliczane jest do idiopatycznych śródmiąższowych zapaleń płuc, które częściej występuje u mężczyzn, głównie starszych. Jego przebieg jest ciężki i charakteryzuje się dusznością oraz kaszlem. U pacjentów z tą chorobą, której geneza nie została dotychczas wyjaśniona, może też występować poczucie osłabienia, spadek masy ciała, a także spłycenie i przyspieszenie oddechu.
Czytaj też:
Ponad 5,3 tys. górników z koronawirusem. Przybyło prawie 50 przypadkówCzytaj też:
"Wróg nie został pokonany". Mocne słowa włoskiego ministra