– Poluzowanie ograniczeń wielu z nas odebrało jako odwołanie kwarantanny, w związku z czym mamy dzisiaj niestety smutne wyniki. Biorąc pod uwagę wzrost liczby chorych na COVID-19, przedłużymy obowiązywanie tzw. adaptacyjnej kwarantanny do 31 lipca bieżącego roku – powiedział Szmyhal.
Jak podkreślił, koronawirus i związane z nim ryzyko nigdzie nie zniknęły. – Dla ukraińskiej gospodarki te ryzyka też nie maleją. Zdajemy sobie z tego sprawę, że ludzie są zmęczeni kwarantanną w jakiejkolwiek formie, ale na razie nie ma bardziej efektywnego sposobu przeciwdziałania tej chorobie – oświadczył.
Pierwsze koronaograniczenia wprowadzono na Ukrainie 12 marca, zaś osłabiać restrykcje zaczęto 11 maja.
"Adaptacyjna kwarantanna" obowiązuje od 22 maja i miała trwać do 22 czerwca. Przewiduje ona, że region może przejść na kolejny etap łagodzenia restrykcji, jeśli w ciągu ostatnich siedmiu dni liczba zakażonych na 100 tys. jego mieszkańców wynosi mniej niż 12 osób, 50 proc. miejsc w szpitalach przyjmujących chorych na COVID-19 w regionie jest wolnych oraz w ciągu poprzednich siedmiu dni przeprowadzono co najmniej 12 testów na obecność koronawirusa na 100 tys. mieszkańców.
Szmyhal podkreślił, że rząd wprowadza zmiany do tzw. adaptacyjnej kwarantanny, przewidujące możliwość zaostrzenia ograniczeń w danych regionach, jeśli będzie tego wymagała sytuacja.
Premier poinformował, że w ciągu ostatniego tygodnia na Ukrainie koronawirusa zdiagnozowano u 4853 osób, najwięcej od początku pandemii. W ciągu minionej doby zmarło 31 zakażonych, a u 758 osób wykryto infekcję. To dotychczas najwyższy dobowy bilans zgonów wśród pacjentów z COVID-19 i wykrytych zakażeń.
W środę zaniepokojenie sytuacją epidemiczną wyraził prezydent Wołodymyr Zełenski. Dzień wcześniej do szpitala trafiła jego małżonka Ołena Zełenska, u której zdiagnozowano COVID-19.
Mer Kijowa Witalij Kliczko ogłosił, że w stolicy będzie wzmocniona kontrola przestrzegania obowiązujących ograniczeń.
Czytaj też:
Ziemkiewicz: To jedyny cel TrzaskowskiegoCzytaj też:
Jaruzelska na liście obok neofaszytów. Szokujący powód