Młodzi katolicy z Francji nocami pilnują swoich świątyń

Młodzi katolicy z Francji nocami pilnują swoich świątyń

Dodano: 
Katedra Notre Dame w Paryżu
Katedra Notre Dame w Paryżu Źródło: Pixabay/domena publiczna
Młodzi katolicy z Francji założyli ruch Protège ton église (pol. Chroń swój kościół). Jego członkowie nocami pełnią straż przed świątyniami, chroniąc je przed coraz częstszymi atakami ze strony lewicowych bojówek czy zwykłych wandali.

Ruch, który działa już w kilku miastach we Francji (m.in. w Paryżu, Nantes i Nicei), założyło dwóch przyjaciół: Gauthier i Guillaume. Ci młodzi katolicy postanowili przeciwdziałać coraz częstszym aktom wandalizmu wymierzonym we francuskie świątynie i zaczęli nocami strzec swoich kościołów.

Młodzi nazwali siebie "Obserwatorami". Z czasem zaczęło dołączać do nich coraz więcej chętnych, którzy chcieli strzec katolickiego dziedzictwa Francji. Obecnie do ruchu należy już kilkaset młodych ludzi. Większość z nich to studenci, ale zdarzają się również ludzie pracujący lub prowadzący własne firmy.

– W naszej działalności chodzi przede wszystkim o pokazanie, że nie jesteśmy obojętni i że Francja jest w stanie chronić swoje dziedzictwo i korzenie – powiedział Gauthier w jednym z wywiadów.

Większość członków stanowią katolicy, ale zgłaszają się również przedstawiciele innych religii. Harmonogram swoich nocnych "dyżurów" przed świątyniami koordynują przez internet. Po skończonej warcie wrzucają zdjęcia do mediów społecznościowych. Publikowane są jednak tylko te, na których nie widać twarzy. To ma zapewnić bezpieczeństwo "strażnikom" świątyń.

Ruch wciąż przyjmuje nowych członków, a ci, którzy nie mogą aktywnie uczestniczyć w nocnych czuwaniach, mogą wesprzeć ideę modląc się w intencji "Obserwatorów" oraz tych, którzy dopuszczają się aktów wandalizmu.

Chociaż młodzi katolicy należący do ruchu nie ochronią wszystkich świątyń we Francji (jest ich ponad 40 tysięcy), to jednak dają swoim zachowaniem przykład, który ma obudzić sumienia Francuzów. Pokazują także, że ich kraj nie jest całkowicie zlaicyzowany i można w nim odnaleźć ludzi głęboko wierzących.

Czytaj też:
Echa haniebnej profanacji: Biskupi mówią za mało o „tęczowej zarazie”

Źródło: Gość Niedzielny
Czytaj także