Ten kraj zdusił koronawirusa. Ostatni przypadek wykryto pół roku temu

Ten kraj zdusił koronawirusa. Ostatni przypadek wykryto pół roku temu

Dodano: 
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP/EPA / Angel Medina G.
Minęło pół roku od ostatniej lokalnej transmisji koronawirusa na Tajwanie. Obecnie wszystkie aktywne przypadki ograniczają się do osób przyjeżdżających z zagranicy.

Ze względu na wysokie standardy sanitarne i epidemiologiczne zakażenia zostają wykryte w trakcie obowiązkowej, 14-dniowej kwarantanny, dzięki czemu koronawirus nie ma możliwości rozprzestrzenienia się po kraju.

Jak podaje Tajwańskie Centrum do spraw Kontroli Chorób, od wybuchu epidemii potwierdzono 535 przypadków zakażeń w kraju, 7 osób zmarło, a 491 zostało wyleczonych. Tylko 55 osób uznaje się za osoby zakażone lokalnie; ostatnie takie zakażenie miało miejsce w kwietniu. To zadziwiająco niska liczba przy niemal 24 mln mieszkańców Tajwanu.

Ok. 850 tys. Tajwańczyków mieszka i pracuje w Chinach, co stawiało Tajwan na pierwszej linii frontu choroby. Pierwsze przypadki koronawirusa odnotowano również w szczytowym sezonie podróżniczym w Azji – w trakcie Księżycowego Nowego Roku.

W styczniu 2019 r. Tajwan jako pierwszy podniósł alarm i poprosił rząd chiński i Światową Organizację Zdrowia (WHO) o udostępnienie informacji na temat ogniska nowej choroby. Prośby Tajwanu zostały jednak zignorowane. Pomimo obojętności WHO rząd Tajwanu wykorzystał doświadczenie zdobyte podczas epidemii SARS w 2003 roku i już 23 stycznia zawiesił wszystkie loty z epicentrum wirusa, miasta Wuhan, oraz powołał specjalne centrum dowodzenia do obserwacji i reagowania na sytuację.

Śledzenie telefonów

Tajwan pokonał rozwój pandemii dzięki transparentności, szybkiemu działaniu i nowym technologiom. Przykładem, może być wycieczkowiec Diamond Princess, na którym wykryto wirusa i którego pasażerowie opuścili pokład na jeden dzień, aby zwiedzać północny Tajwan. Dzięki big data i monitoringowi logowań telefonów komórkowych udało się zidentyfikować ponad 600 tys. osób, które miały potencjalny kontakt z zakażonymi pasażerami statku. Wszystkie osoby narażone dostały SMS-y z informacjami o potrzebie obserwowania stanu swojego zdrowia i unikaniu wychodzenia na zewnątrz. Osoby z symptomami były natychmiast poddane testom.

Jak zauważył w rozmowie z PAP Kuan-Ting Chen, prezes tajwańskiego think tanku Taiwan NextGen Foundation, to transparentność działań władz i wykorzystanie nowych technologii miało największe znaczenie w powstrzymaniu pandemii.

– Transparentność odegrała kluczową rolę w opanowaniu transmisji wirusa. Władze Tajwanu z powodzeniem wykorzystały potencjał popularnych komunikatorów społecznościowych, by mieć pewność, że wszyscy otrzymają na czas aktualne i dokładne informacje – powiedział Chen. I dodał: – Jest to najważniejsze zadanie w dobie dezinformacji.


Dwujęzyczne komunikaty

Kuan-Ting Chen odniósł się tym samym do wiadomości, które tajwańskie Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej wysyłało poprzez popularną na Tajwanie aplikację komunikacyjną LINE. Ostrzeżenia i zalecenia były pisane zawsze dwujęzycznie, aby zrozumiała je każda przebywająca na Tajwanie osoba. Dodatkowo przedstawione są one w prosty i przystępny sposób, a nawet niejednokrotnie w formie memów i obrazków, dla przykucia uwagi i zainteresowania odbiorcy.

Wraz z rozprzestrzenianiem się wirusa po świecie Tajwan stopniowo zaczął zamykać granice dla kolejnych krajów. Oprócz obywateli na Tajwan mogą wjechać tylko rezydenci i osoby ze specjalnymi wizami, np. przedsiębiorcy. Przy wjeździe należy przedstawić negatywny wynik testu na koronawiusa. Wszystkich obowiązuje 14-dniowa kwarantanna, którą można odbyć we własnym domu (z zachowaniem specjalnych regulacji sanitarnych) albo w specjalnie przystosowanych do tego hotelach. Od początku pandemii działają w dużych miastach tzw. covidowe taksówki, które pomagają transportować przyjezdnych z lotniska do miejsca kwarantanny.

Specjalne hotele

Urząd Miasta Tajpej, stolicy Tajwanu, przygotował specjalną bazę kwarantannowych hoteli i udostępnił ją online. Można w niej sprawdzić cenę, warunki oraz liczbę miejsc dostępnych w hotelach. Co więcej, wraz z rozpoczęciem sezonu akademickiego we wrześniu i zwiększoną liczbą obcokrajowców przylatujących do kraju, w samym Tajpej liczba hoteli została zwiększona do 73. Dodatkowo obywatele i rezydenci dostają dofinansowanie od miasta, które pokrywa część kosztów kwarantanny.

Natomiast osoby przebywające w domu otrzymują specjalne paczki z żywnością i środkami do dezynfekcji. Przestrzeganie zasad kwarantanny sprawdzane jest codziennie o różnych porach poprzez weryfikację miejsca logowania telefonu. Osoby objęte kwarantanną muszą też kontrolować swój stan zdrowia i przesyłać wyniki pomiarów temperatury ciała do wyznaczonego urzędnika. Złamanie kwarantanny wiąże się z wysokimi karami pieniężnymi, przekraczającymi równowartość 120 000 zł. Dodatkowo każda osoba w razie potrzeby może skonsultować się z naczelnikiem dzielnicy odpowiedzialnym za zorganizowanie zakupów czy wyniesienie śmieci, jeśli zaistnieje taka potrzeba.

W ten sposób Tajwan zminimalizował niemal do zera możliwość roznoszenia choroby po kraju i kontroluje każdą osobę przyjeżdzającą z zagranicy, która może być zakażona.

Jakie obostrzenia?

Pomimo braku lokalnych zakażeń Tajwan nie składa broni. W miejscach publicznych, takich jak stacje metra, obowiązkowo mierzona jest temperatura podróżujących. Osoby odmawiające założenia maski nie są wpuszczane do środków transportu publicznego, a zdjęcie maski bez zachowania dystansu przestrzennego niesie za sobą wysokie kary pieniężne. Jak informowały władze Tajpej, do sierpnia br. tylko dwóch pasażerów musiało zostać upomnianych przez policję, by założyli maskę.

W niektórych urzędach i budynkach administracji publicznej obowiązują takie same restrykcje jak na początku epidemii. W wielu restauracjach i barach każdemu klientowi obowiązkowo mierzona jest temperatura. Podobna sytuacja ma miejsca w publicznych ośrodkach sportu i rekreacji, gdzie dodatkowo należy wypełnić formularz kontaktowych na wypadek wykrycia w placówce osoby zakażonej.

Jak powiedziała PAP jedna z polskich studentek z uniwersytetu w mieście Taoyuan, "mimo zniesionego już obowiązku noszenia maseczek, na zajęciach większość studentów i wykładowców wciąż je zakłada". – Dodatkowo na uniwersytecie przy wejściach do każdego budynku oraz do każdej sali znajdują się środki do dezynfekcji rąk, a w niektórych miejscach monitory do mierzenia temperatury. Widoczna jest cały czas odpowiedzialność obywatelska Tajwańczyków – dodała.

Szczepienia na grypę

W ostatnim tygodniu rząd Tajwanu rozpoczął ponadto program szczepień przeciwko grypie. Do tej pory udało się zaszczepić ponad 2 mln osób, docelowo ma zostać zaszczepionych 6 mln, co stanowi prawie 26 proc. ludności Tajwanu.

Według ministra zdrowia Chen Shih-chunga szczepienia przeciw grypie są dodatkowym zabezpieczeniem przez koronawirusem. Obie choroby mają podobne symptomy i w przypadku ponownego pojawienia się epidemii w kraju, zmniejszenie liczby pacjentów z grypą odciążyłoby tajwańską służbę zdrowia.

Sytuacja w kraju jest na tyle stabilna, że planowane jest stworzenie tzw. bańki dla podróżujących między Tajwanem a krajami, w których nie ma lokalnych zakażeń koronawirusem. Obecnie prowadzone są rozmowy z Palau – jednym z 15 sojuszników dyplomatycznych Tajwanu. Jak informowały tajwańskie media, oba kraje mają wprowadzić program, który umożliwi podróżowanie między nimi bez wymogu kwarantanny dla turystów w grupach zorganizowanych.

Podobne plany Tajwan przygotował względem Nowej Zelandii i Australii. We wtorek rzeczniczka MSZ Joanne Ou oznajmiła, że Tajwan będzie próbował w najbliższym czasie nawiązać podobne rozmowy z tymi krajami. Deklaracja ta pojawiła się po ogłoszeniu przez Australię i Nową Zelandię swojej własnej "tasmańskiej bańki dla podróżujących", która ma zacząć funkcjonować w ograniczonym zakresie w najbliższych tygodniach.

Czytaj też:
Mamy kolejny rekord zakażeń. Ponad 9,6 tys. nowych przypadków

Źródło: PAP
Czytaj także